Miałam być na urlopie, ale zajrzałam na bloga z nudów i patrzę: 69 obserwatórów, a jako, że dalej jestem typowym gimbusem to postanowiłam wstawić rozdział z tej okazji właśnie, haha. Wiem, że teraz pewnie każdy myśli o mnie dziwnie, ale jako, że nigdy się nie przejmowałam zbytnio krytyką, teraz też nie zamierzam (jeśli jakaś się pojawi). Mocno oczekiwany przeze mnie rozdział ^^ Zapraszam do czytania i komentowania.
Ps. Pod spodem ważna notka, chcę, aby każdy przeczytał!
Selena Gomez - Nobody Does It Like You
W poprzednim rozdziale:
Przekręciłam klucz w drzwiach i zeszłam na dół. Przy
drzwiach wyjściowych, czekała na mnie moja „kochana” rodzicielka.
- Jeśli teraz wyjdziesz, to nie wracaj – powiedziała
zimno, lecz za chwilę wyjęła chusteczkę i zaczęła uskuteczniać płacz. – Laura,
nie zostawiaj mnie, ja nie chcę być sama. Ojciec ciągle pracuje i już mnie nie
nawet nie tyka, a własna córka ma tylko w głowie seks i nic więcej. Mam 37 lat
i czuję się taka samotna. – Znów zaczęła udawać płacz, a ja zacisnęłam zęby ze
złości.
- Wrócę tylko po swoje rzeczy, ale za jakieś dwa
tygodnie. Przepraszam, śpieszę się.
Wyminęłam ją i wyszłam. Zanim zamknęłam drzwi usłyszałam
jej szloch. Mało się tym interesowałam. To było udawane. A ja nienawidziłam
takiego udawania. Chciała wzbudzić moją litość, ale jej się nie udało.
~*~
Logan opierał się o swoje porsche i z kimś smsował. Chyba
usłyszał moje kroki, bo podniósł głowę znad komórki.
- No nareszcie! – krzyknął „ucieszony”. Podeszłam do
niego i pocałowałam go w policzek.
- Tak, mi też miło cię widzieć, debilu – zakpiłam.
- Przyjemność po mojej stronie, idiotko – ‘odpłacił’ mi
się pięknym za nadobne.
To był jeden pozytyw. Przy Loganie dalej umiałam być
sobą, bo niczym nie przypomniał mi o Rossie, Danielle, Sethcie i Gretchen. Był
Loganem, wkurzającym dwulicowym dupkiem, do którego miałam zaufanie tylko w
bardzo poważnych sprawach bez wyjścia, czyli takich jak ta. Ale był też drugi
pozytyw, bo swoja głupotą, polotem i dowcipem godnym dziesięciolatka zawsze
rozwiewał moje myśli. Dzięki niemu zawsze wychodziłam z doła. Był jak męska
wersja Amandy, ale z Amandą nie poszłam do łóżka, a z nim tak. Ale to już inna
bajka.
- Hahaha, dzięki – powiedziałam z sarkazmem.
- Przyjemność po mojej stronie – wymamrotał zajęty
telefonem.
- Z kim tak romansujesz, co? No przyznaj się –
Szturchnęłam go w bok.
- Z Michaelem – mruknął znów coś stukają c w klawiaturę
swojego Blackberry. Dziwnie na niego spojrzałam.
- Jestem homo czy hetero? – popatrzył na mnie z
pobłażaniem i poprawił grzywkę, która opadła mi na oczy.
- Jestem stuprocentowym facetem, kotku. A kazirodztwo
jest nie dla mnie.
- Z tym kazirodztwem to żartowałeś, tak? – zapytałam z
przestrachem.
- Michael to mój starszy brat, nie chłopak. Jak już
wspominałem, jestem hetero. Dobra, dość o głupotach. Wsiadaj. – Spełniłam jego polecenie i rzuciłam torbę
na tył samochodu. Po kilku minutach milczenia Logan powiedział. - Masz
szczęście, że jestem jeszcze trzeźwy.
- Jeszcze? – nie zakumałam.
- Skarbie, jest piątek. Nie jestem typem faceta, który
siedzi w piątkowe wieczory przed TV i ogląda jakieś durnowate, hiszpańskie
telenowele. To nie dla mnie – rzucił lekko zmieniając biegi. Zmrużyłam oczy, bo
znów nazwał mnie skarbem.
- Czy ty zawsze musisz wyskakiwać z tym ‘skarbie’ i
‘kotku’? To denerwujące – powiedziałam ze złością.
- Lubię cię denerwować… Kotku – dodał po chwili
uśmiechając się złośliwie. Zacisnęłam usta ze złości.
- Jesteś OKROPNY – powiedziałam z naciskiem.
- Ale i tak mnie uwielbiasz – zaśmiał się. Załamałam
ręce.
- Boże… Z kim ja będę mieszkać. Logan, czy ty się
naćpałeś?
- Tobą, chyba. Nie jestem jakimś ćpunem – powiedział
oburzony.
- Mną się nie da naćpać. – Zaśmiałam się.
- Udowodnię ci, że się da – powiedział z pewnością. W
jego głosie wyczułam, że mówi prawdę.
- Jeśli chcesz mnie przestraszyć to marnie ci to wyszło.
- Nie bój się, nie chodziło mi o to, żebyś była
wystraszona. Nie jestem sadystą. Nie cieszy mnie cudze cierpienie.
- Chyba sobie ze mnie żartujesz, pało – rzuciłam z kpiną.
- Ale mnie ręce świerzbią, żeby ci coś zrobić – szepnął.
Zadrżałam. Czy tak właśnie będzie kiedy będę u niego mieszkać? Zaczynam żałować
tej decyzji… - No i nadal wisisz mi przysługę…
- Logan, wiszę ci ją od pięciu minut. PIĘCIU MINUT –
uderzyłam głową w deskę rozdzielczą.
Ten człowiek mnie załamywał. Przeczył prawom natury.
Wszystkim. Bez wyjątku.
- O pięć za długo. Ja nie lubię mieć nie spłaconych
długów, a tym bardziej nie lubię czekać na ich spłacenie, młoda.
- Nie taka młoda, Fletcher – mrużę ostrzegawczo oczy.
Wzrusza ramionami.
- Czemu zwiałaś z domu? – pyta zmieniając temat.
- Nie twoja sprawa – warczę, a on unosi jedną brew ku
górze. W jego oczach widzę pytanie. Nie rozkaz. Pytanie. Wzdycham żałośnie. –
Logan, nie chcę o tym rozmawiać.
- Mamuśka dała ci kopa w dupę? Czy tatuś nie chciał dać
ci hajsu na wódkę? – naśmiewał się ze mnie.
- Pokłóciłam się z matką, o to, że się mną nie zajmuje –
warknęłam.
- Serio? I dlatego się wyprowadziłaś z domu… W sumie, nie
moja sprawa, ale to chyba nie jest zbyt dobry powód. Kłótnia z matką, o to, że
się tobą nie zajmuje? Ja na twoim miejscu bym się cieszył, wolność to ekstra
sprawa.
- Daj mi już spokój, okej? Nie chcę o tym rozmawiać. Moje
życie jest do dupy i tyle. Chociaż ty się w nie, nie wpieprzaj. Bądź dobrym
kumplem i kup mi wódkę.
- Wódką nie naprawisz życia. Tylko je bardziej nakręcisz.
- Ale się upierdolę jak nigdy i zapomnę o wszystkim. Może
wtedy zapomnę.
Za nami rozległo się trąbienie klaksonu.
A tak, przecież mądry Fletcher zatrzymał się na środku
autostrady.
- Logan, jedź. To autostrada – powiedziałam.
Przewrócił oczami, ale wykonał mój rozkaz. Trąbienie
ustąpiło. Odetchnęłam.
- Jesteś strasznie spięta – zauważył. Przewróciłam
oczami.
- No co ty nie powiesz?
~*~
- No dobra, tutaj jest twój pokój. Rób sobie tu co
chcesz, ale nie zamień go w wysypisko śmieci. Sprzątaczka przychodzi trzy razy
w tygodniu, gosposia jest codziennie. Tylko chodź do budy, bo będę miał
przesrane, że cię demoralizuję, czy coś w tym stylu – machnął ręką. – Łazienkę
masz zaraz obok, a oprócz tego jedną
dole i jeszcze jedną na końcu korytarza. Do mojej się nie zbliżaj,
księżniczko. No chyba, że chcesz, a to już inna bajka.
- Nie dzięki. Skoro mam własną, to twoją zostawię w
spokoju.
- Spoko. To co? Mogę już iść? – zapytał przyglądając mi
się.
- Tak, w porządku. Idź – zbyłam go. Chciałam zostać sama.
Może będę miała szansę na spokojnie się wypłakać i wyżalić poduszce. Dawno tego
nie robiłam, mam sporo do nadrobienia.
- Okej, będę u siebie. Jeśli będziesz chciała pogadać, po
prostu przyjdź… – stał już przy drzwiach. Wystarczył jeden krok i by wyszedł.
Nie widziałby moich łez, a tak byłoby łatwiej ukrywać jak bardzo jest mi
ciężko.
Ale już nie mogłam udawać.
I wtedy się rozpłakałam. A Logan był gotowy mnie
pocieszyć. Zawsze był. Logan przytulił mnie do siebie. Zapach i ciepło jego
ciała pozwoliły mi poczuć się bezpiecznie. To był Logan, mój Logan. Koleś,
który doprowadzał mnie do szewskiej pasji, który posunął się do tego by mi
grozić, by grozić, że zrobi coś Sethowi i, koleś, który był gotowy zawsze mnie
pocieszyć. Nawet w najgorszych okolicznościach, a ja potrzebowałam jego
pocieszenia właśnie teraz.
- Opowiedz mi wszystko, kochanie – poprosił cicho.
Pociągnęłam nosem i znów zaniosłam się płaczem. Byłam
słaba, ale nie umiałam inaczej. Płacz był dla mnie oczyszczeniem. Potrzebowałam
oczyszczenia, bo już dusiłam się tym jak toksyczni byli ludzie, którzy mnie
otaczali. Już nie raz przejechałam się na ludzkiej chciwości, obłudzie i
sztucznej słodyczy. Jedynym ratunkiem byli ludzie, którzy szczerze mnie lubili.
Wcześniej byłam bezuczuciową suką uważając się za dorosłą, teraz jestem
wrażliwą, ciągle płaczącą małolatą i wcale się tego nie wstydzę, bo grunt to
zaakceptować samego siebie. Jednak to trudne być sobą, kiedy napotyka się tyle
przeszkód na swojej drodze, a ja czasem mam wielką ochotę udawać kogoś, kim
wcale nie jestem, bo tak byłoby łatwiej.
Tak zawsze było
łatwiej.
~*~
Następnego dnia, niedziela. To był znacznie lepszy dzień
niż ten wczorajszy. Wciąż trudno było mi pozbierać myśli, ale teraz moje
samopoczucie było lepsze. Logan spełnił się w roli pocieszyciela. Dzięki niemu
bez przeszkód zasnęłam, a żadne myśli nie namąciły mi w głowie.
Nothing lasts
forever… Nothing would be better…
Słuchając piosenki Nicka Jonasa, zastanawiałam się nad
wczorajszym dniem i piątkową nocą. Może nie powinnam, ale po prostu musiałam.
Czułam, że muszę uporządkować wszystko co było z tym związane. Z Rossem i
Sethem oraz Gretchen. Wydawało mi się, że ta kobieta jeszcze nie powiedziała
swojego ostatniego słowa, a ta myśl mnie niepokoiła. W dodatku dostałam dziś w
nocy dziwnego smsa, ale przeczytałam go dopiero rano, gdy się obudziłam, bo nie
usłyszałam dźwięku przychodzącego smsa. Smsa, który napawał mnie przestrachem.
Bądź ostrożna, bo
nie każdy, kto wydaje się prawdziwy taki jest.
Księżniczko, uważaj
na to co robisz, gdzie chodzisz i z kim rozmawiasz, bo możesz sobie tylko
zaszkodzić. Lynchowi, Johnsonowi i Fletcherowi też.
A zwłaszcza sobie,
kochanie.
Ps. Słodko śpisz.
Twój M xx
Nie wydawało mi się, by Logan robił sobie ze mnie jaja.
Ktoś tu był. Ktoś wie o tym, że spotykam się z Rossem, wie, że byłam wczoraj u
Setha i, że teraz jestem u Logana. Ktoś mnie prześladuje, a ja nie mam pojęcia
kim może być tajemniczy „M”, bo przecież tak się podpisał nadawca smsa. Numer
nieznany, zaszyfrowany. Logan wysyłał mi smsy tylko ze swojego numeru, a po
wczorajszej nocy, podczas której mnie pocieszał, raczej nie przyszłyby mu do
głowy tak głupie pomysły, by mnie prześladować w smsach i się wygłupiać,
zwłaszcza, że nie wspomniałam mu ani słowem o Rossie. Powiedziałam tylko, że
nie jestem już z Sethem, bo wczoraj nakryłam go na zdradzie, ale nie
powiedziałam nic więcej, nawet o tym z kim mnie zdradził. Ktoś kto wysłał mi
tego smsa, obserwował mnie. Nie wiem jak długo, ale powinnam mieć się na
baczności. Logan nie powinien widzieć i, nie powiem mu. To moja prywatna
sprawa, a on nie musi wiedzieć. Poza tym, pewnie ktoś się tylko wygłupił…
Wmawiaj sobie.
Ktoś cię
prześladuje, a ty próbujesz sobie wmawiać, że to tylko wygłupy.
Brawo, Marano.
Możesz być z siebie dumna.
Jestem idiotką.
Zostawiłam na noc otwarte okno.
~*~
- Laura, wszystko w porządku?
W poniedziałkowy ranek jako pierwsza zaatakowała mnie
Carly. Brunetka wciąż nie wiedziała o tym, że jej dziewczyna jest dwulicową
dziwką i leci na dwa fronty. Z jednej strony to było dobrze, jednak z drugiej
źle, ale poczekam aż Danielle jej powie. Nie mogę mieszać się do spraw swojej
przyjaciółki, jeśli nie są wystarczająco beznadziejne. Powinnam dać Danielle
szansę poprawy.
- Jasne, Carly. Dlaczego pytasz? – wymusiłam uśmiech.
- Bo widziałam jak Seth i Danielle się całowali. Dziś
rano, no… przed szkołą. Myślałam, że dlatego jesteś taka smutna – powiedziała
przyglądając mi się uważnie, zapewne, by zobaczyć jak zareaguję na tę
informację. Ale mnie bardziej niż to, że Carly przyłapała tę dwójkę na
całowaniu, zdziwiło to, że tak spokojnie o tym mówiła. Czyżby Danielle się
przyznała do zdrady z Sethem?
- Całowali się? I ty tak po prostu to przyjęłaś? –
zapytałam poważnie zszokowana.
- Tak – odparła spokojnie. – Już nie jesteśmy razem. Od
wczoraj. Zdradziła mnie.
- Och – wyksztusiłam. – Jak się trzymasz? – zapytałam
troskliwie. Wzruszyła ramionami.
- Całkiem nieźle. Jest mi tylko smutno, że mnie
okłamywała, zamiast powiedzieć prawdę i zerwać w przyjaźni. Ale teraz już nie
ważne… Dam sobie radę. Zastanawiam się tylko, jak ty to znosisz?
- Ja? Zobaczyłam ich razem z łóżku, w sobotę, w domu
Setha. Nie chciałam ci mówić. Miałam nadzieję, że Danielle szybko ci powie i
uda wam się jeszcze, ale widzę, że to było na marne. Nie gniewasz się?
Uśmiechnęła się promiennie, a już po chwili tonęłam w jej
objęciach.
- Nie – powiedziała cicho. – Nie gniewam się. Chciałaś
dobrze, ale ja i ona to już skończony temat. Poza tym mnie chyba też kręcą
chłopcy.
- Zawsze mogę cię z jakimś umówić na randkę. Znam fajnego
studenta – powiedziałam mając na myśli brata Rossa, Rylanda. Był starszy od
Carly tylko o trzy lata, a zauważyłam w krótkim czasie, że mają podobne
zainteresowania i mogliby się nieźle dogadywać. Brunetka zaśmiała się.
- Czemu nie.
I właśnie po tej rozmowie nasza przyjaźń umocniła się.
To, że ją zaniedbywałam odeszło w niepamięć, a teraz znów byłyśmy
przyjaciółkami. Tak bliskimi jak ja i Amanda. A później nawet bliższymi.
Bardzo, bardzo
bliskimi.
~*~
Po lekcjach udałam się do domu Lively’ch, tak jak zwykle
w poniedziałki. Teraz już nie miałam korepetycji z historii w poniedziałki,
tylko w środy i piątki. Co mało mi odpowiadało, bo spędzałam mniej czasu z
Rossem, a potrzebowałam i jego, i jego czasu.
Zadzwoniłam dzwonkiem. Pani Elena przywitałam mnie jak
zwykle elegancka, ubrana w szafirową sukienkę i kremowe pantofle na płaskim
obcasie jak przystało na tak dystyngowaną kobietę koło pięćdziesiątki. Jej
włosy upięte w surowego w wyglądzie koka przetykały lekkie pasemka siwizny.
Przywitała mnie uprzejmym uśmiechem.
- Dzień dobry Lauro. Jak się dzisiaj miewasz? – zapytała
grzecznie. Odwzajemniłam uśmiech.
- Lepiej niż wczoraj, ale nie lepiej niż jutro Eleno –
odparłam zgodnie z prawdą.
Bo czas leczy rany, a ja wiem z własnego doświadczenia,
że czasem niewiele trzeba, by tak właśnie się stało. W sobotę czułam się jak
wrak, w niedzielę już jakby nadszarpnięto moje siły, a w poniedziałek, czyli
dziś – jakbym mogła bez problemu się z tym pogodzić, ale za żadne skarby
zapomnieć.
- Wejdź proszę. Dzieciaki bawią się w salonie. Amanda
zajmuje się Pierre’m, a ty masz Camille’a i Laure. Powinnaś sobie poradzić.
- Raczej dam radę.
~*~
- Cześć Laura – powiedział zadowolony jedenastolatek, gdy
weszłam do salonu. Bawił się tam z Pierre’m, który był mocno zaabsorbowany był
rozgwiazdą imieniem Patrick, z bajki o Spangebobie.
Już po chwili leżałam na dywanie, a Camille łaskotał mnie
zawzięcie, przygniatając swoim ciałem do podłogi. Śmiałam się i szamotałam, ale
jak na jedenastolatka, Camille był niezwykle silnym chłopcem.
- Camille, zostaw Laurę w spokoju – usłyszałam spokojny
głos Amandy. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie promiennie. Odwzajemniłam
uśmiech i spojrzałam na blondynkę. Wyglądała inaczej.
Po pierwsze: ścięła
swoje długie włosy.
Ścięte do linii brody, na tak zwanego pazia, prezentowały
się rewelacyjnie, zwłaszcza, że w naturalnym odcieniu blondu nie było już
rudych pasemek, które kiedyś lubiła.
Po drugie: zaczęła
inaczej się ubierać.
Amanda ubrana była w bursztynową sukienkę, sandałki z
rzemykiem na płaskim obcasie i dżinsową kamizelkę. Prosto, gustownie i
dziewczęco. Po jej krótkich sukienkach pozostało jedynie wspomnienie.
Po trzecie: zaczęła
się inaczej zachowywać.
Jej zachowanie wyraźnie się zmieniło. Przycichła,
spokorniała i spoważniała. To były wielkie zmiany, ale mimo zmiany wyglądu i
wyraźnej poprawy w jej zachowaniu, nie doszukałam się żadnych zmian w jej
stosunkach do mnie.
Po schodach zszedł uśmiechnięty Axel. Zauważył mnie i
spojrzał swoimi zielonymi oczami z nieodgadnionym uśmiechem, który
odwzajemniłam. Teraz jego widok już mnie tak nie cieszył, przynajmniej nie tak
jak wtedy, kiedy byłam nim zauroczona, ale za to w inny, miły sposób. Nie
widziałam go od jakiegoś czasu. On też się zmienił, wyraźnie było widać, że na
lepsze.
Podszedł do Amandy i objął ją w talii. Spojrzała na
niego, a było to spojrzenie pełne uwielbienia.
- Lau, nie chcieliśmy się z tym śpieszyć i mamy nadzieję,
że nie będziesz się na nas gniewać – powiedziała Amanda, a ja już wiedziałam,
że zachowanie powagi i przetrzymywanie mnie w niewiedzy sprawia jej pewną
trudność. Dłonie Prescott i Lively’ego splotły się, spojrzeli po sobie, a po
chwili ich spojrzenia wróciły na moją twarz. – Jesteśmy razem.
Pokręciłam głową powstrzymując łzy.
Nareszcie.
- Nawet nie wiecie jak się cieszę – powiedziałam z
uśmiechem. – Gratuluję. Chodźcie tu, bo zaraz się popłaczę.
Po chwili już uściskałam mocno Amandę, a następnie jej
chłopaka. Widziałam jak bardzo jest szczęśliwa, a Axel był dobrym chłopakiem.
Będzie dla niej odpowiedni. To był jeden pozytyw wśród pasma nieszczęść, które
mnie ostatnio spotykało.
- Twoi rodzice już wiedzą? – zapytałam Axela. Uśmiechnął
się.
- Jeszcze nie. Amy uparła się, że chce byś dowiedziała
się o tym pierwsza, ale Camille pokrzyżował nam plany – Axel spojrzał przy tym
porozumiewawczo na młodszego brata.
- Nakryłem ich na mizianiu się – odparł dumny
jedenastolatek. Zachichotałam. – Nie
było w tym nic ciekawego, a nawet miałem ochotę puścić pawia, ale ich miny były
tego warte. Ams zaczęła się śmiać, a Axel wyglądał jak burak.
- Nie uwierzę dopóki nie zobaczę – powiedziałam ze
śmiechem, ale jedna myśl nie dała mi spokoju.
Czy mój
prześladowca wie?
Czy wie, że teraz
tu jestem?
A jeśli jest
niebezpieczny – czy zrobi coś innym?
Co z Rossem, Sethem
i Loganem?
Czy grozi im
niebezpieczeństwo?
A co z Amandą i
Axelem?
Czy są bezpieczni?
Co z moją rodziną?
Nie powinnam wpadać w paranoję, przecież to był tylko
jeden głupi sms.
Ale jeden sms potrafi wiele zmienić.
- Może pójdziemy wszyscy na lody, by to uczcić? –
usłyszałam swój głos.
- Jak dla mnie bomba – poparł mnie Axel.
- W takim razie bierzemy Camille’a i Pierre’a, i
wyruszamy – rzuciła lekko Amanda, poprawiając włosy.
- A co z Laure? – zapytałam.
Axel uśmiechnął się uspokajająco.
- Elena się nią zaopiekuje.
~*~
6 stron worda, bez przypomnienia, co było w poprzednim rozdziale, to aż 2567 wyrazów, czyli naprawdę sporo. Wiem, beznadzieja, ale no cóż. Dram teraz nie zabraknie, więc uzbrajamy się w cierpliwość i czekamy. Cieszcie się, że nie kończę tego rozdziału nagłym zwrotem akcji, haha. Mam do powiedzenia tylko jedno pod tym rozdziałem. Pewien anonimek mocno wątpił w to, że mam napisany ten rozdział, a to drugi powód, dla którego wstawiam rozdział. Nie obraził mnie w tym komentarzu, napisał to kulturalnie, ale kompletnie bez sensu. To takie dziwne, że nie wstawiam rozdziału, choć mam go napisanego? A nie przyszło ci drogi anonimku do głowy, że to ja jestem autorką tego bloga, i nawet jeśli mam napisany rozdział, to ja decyduję, kiedy nastąpi jego publikacja? Wielka fanka mojego bloga? Gdybyś naprawdę mnie szanowała, to treść tego komentarza nie byłaby oskarżeniem, cytuję: "sądziłam, że chociaż ty nie napiszesz posta zatytułowanego WAKACJE". Na ten temat mam do powiedzenia tylko jedno: pomyliłaś się. Jestem tylko człowiekiem. Nie maszyną, nie robotem. Trwają wakacje, a odpoczynek należy mi się tak jak każdemu, i nie zostałam stworzona, po to by pisać to fanfiction, bo masz takie czy inne wymagania. Chciałabym kiedykolwiek zobaczyć jakiś więcej komentarz od ciebie oprócz żalu o to, że postanowiłam zrobić sobie wolne. Teraz podjęłam ostateczną decyzję. Mimo, że mam napisane rozdziały, to kolejny pojawi się dopiero we wrześniu. To ostateczna decyzja, i jeśli ktoś z moich wiernych czytelników czuje się urażony, a wiem kogo zaliczam do tej grupy to niech napisze do mnie, a prześlę mu pełną wersję następnego rozdziału pocztą, ale dopiero za jakiś czas od premiery tego. Możecie podać mi swój adres email w komentarzach, a jeśli uznam, że zasługujesz na to, by przedpremierowo otrzymać rozdział, powiadomię cię w komentarzu. Dziękuję za przeczytanie, mam nadzieję, że nikogo nie uraziłam, ale mam dość tego, że ci, którzy ani razu nie skomentowali rozdziału nagle na mnie naskakują. Nie mam oczywiście pretensji do każdego z osobna, między innymi na pewno nie do Roxx, choć ostatnio dopiero się ujawniła, ale do tych, którzy nawet nie mają odwagi się ujawnić, jak ten anonimek, bo do tej pory to pierwszy taki komentarz. Jeśli ktoś naprawdę, by mnie cenił to zostawił, by w komentarzu, choć takie coś ";)" czy "czekam na next", ale cóż. Nie wymagam tego. Komentuje ten, kto czuje potrzebę wypowiedzenia się, a ja szanuję te osoby. Dziękuję też za prawie 53000 wyświetleń, bo dziennie jest ich około 400. Dziękuję, to wszystko.
Kocham,
Tinsley xx
Ps. No to do zobaczenia we wrześniu :)
Edit. Pamiętajcie, że nadal będę umieszczać swoją twórczość tutaj: wladca-kartki.blogspot.com
Ps. No to do zobaczenia we wrześniu :)
Edit. Pamiętajcie, że nadal będę umieszczać swoją twórczość tutaj: wladca-kartki.blogspot.com
Super rozdział :*
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego.
Wytrzymać do września. No okej.
Mało Rossa, ale okey.
Czekam na next ♡
A ja nadal widzę Logana opartego nonszalancko o auto.
OdpowiedzUsuńOOOOOCHHH! Koham go! On jest taki... Auuć XD
Myślałam, że masz urlop.. dobra, wiedziałam, że wrócisz :D 69? Haha xddd
Cóż...
Zaskocz nas i pojaw się w sierpniu ;*
Dlaczemu tak maluśko Rossa?
http://harrmionehariet.blogspot.com/ - zapraszam w wolnej chwili ccc;;;
Weny i chęci powrotu :)
Hariet
Czekam na momenty Raury.Nadal jestem ciekawa reakcji Rossa na to hgzie mieszks
OdpowiedzUsuńWiesz co, ludzie naprawdę przesadzają. Anonimy nie poświęcają tylu godzin nad pisaniem rozdziału, żeby był sensowny i dobry. Niektórzy nie szanują naszej pracy, myślą, że jesteśmy robotami, które wypluwają gotowe rozdziały, a tak nie jest. Też żyjemy, mamy sprawy, potrzebujemy odpoczynku, a jeżeli chodzi o wakacje, to każdym z nas się należą. Ja cię w pełni rozumiem, bo często siedzenie na Bloggerze 24/7 męczy. Przepraszam, że piszę ci tu w sprawie notki, ale nie umiałabym wrócić do czytania o Raurze. Zamiast tego pisania, powinnam docenić twoją pracę, ale naprawdę nie potrafię wrócić do Raury. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe :)
OdpowiedzUsuńA jeżeli chodzi o Roxx, to mały ninja, nie ufaj jej xD Ona pojawia się i znika i tak w kółko. Kocham tą dziewczynę, ale naprawdę pojawia się w tym momencie, kiedy kompletnie się jej nie spodziewasz :")
Odpoczywaj Tin, należy ci się <3
Jasne, że nie mam :) Ja za to nie mogę odejść od twojego bloga ^^ Uff, na szczęście jest taka moja Kathleen Rosie, która ładnie mnie pociesza :) Będę się mieć na baczności względem Roxx, ale nie nastawiam się jakoś wojowniczo, bo nie jest jedyna, która pojawia się i znika xD Będę odpoczywać, dziękuję, ale jeszcze na pewno sięgnę po laptopa, bo umieram, jeśli nie mogę pisać XD Życzę ci miłych wakacji kochanie :*
UsuńJa teraz spędzam wakacje przy komputerze, bo na początku nie zdążyłam nacieszyć się poczuciem, że są wakacje, 29 czerwca pojechałam z rodzicami do Władysławowa, a dwa tygodnie później pojechałam do Jastrzębia Zdroju do ciotek. Kocham je, są takie kochane <3
UsuńTakże ten... mam czas do nacieszenia się SLN i sukcesem, jaki osiągnęły nasze skarby <3
Słuchajcie, jeśli każda z Was zerknęłaby do tych pierwszych rozdziałów na tym blogu, to zobaczyłybyście moje jakże zacne komentarze!
UsuńAż mi wstyd za nie, bo nie oszukujmy się. .. to były takie małe gówna... Jeszcze nawet nie zdawałam sobie sprawy, że pisze czasem gwarą śląską... xdd
Rozdział supi ;*
OdpowiedzUsuńPowiedz, że ja byłam tym 69 XD Czułabym się taka zaszczycona ;)
Czy mogę za to otrzymać rozdział wcześniej? (≧▽≦)
samanthasam1967@gmail.com
Owszem, jesteś xD
UsuńRozdziały będę rozsyłać raczej później, za jakieś dwa tygodnie ;) Ale jeśli znajdziesz się wśród szzęśliwców, powiadomię cię :) Ale chyba masz taki rabat za ten gimbusiarski numer 69 XD
Świetny rozdział, ja rowniez czekam aż Ross pojawi się w opowiadaniu, lubię jego postać. Super, że Amanda znalazła sobie kogoś a Carly nie jest zła na Laure, że jej nic nie powiedziała. Akcja z tym smsem niczym z Pretty Little Liars, swoją drogą to super serial ale jestem pewna, że już o nim słyszałaś. W kazdym razie czekam na nowy rozdział ;)
OdpowiedzUsuńOch, słyszałam owszem, znam nawet 4 główne bohaterki, ale ani książki, ani serialu nie widziałam i nie znam fabuły. To nie jest moja inspiracja, ale można strzelać dalej i zastanawiać się skąd wziął się mój pomysł ^^
UsuńHEY!! :D Jak tam dziewczyno ;)
OdpowiedzUsuńCudny rozdział jak zawsze :)
Jestem ciekawa jak potoczy się relacja Rossa i Laury i wogule wszystkiego :)
ostatnio pisałam z tb na gimailu... :) i po raz kolejny to powiem świetny blog :) jestem ciekawa kto się na tej liście jak to nazwałaś szczęśliwców znajdzie ;) hehe pozdrawiam monia <3
Pożyjemy, zobaczymy hihi
UsuńTeraz cię pamiętam :D Hah, jakbyś nie powiedziała to bym nie skojarzyła :D
hehehehe :D tak myślałam że możesz nie skojarzyć dlatego napisałam wskazówkę małą ,że tak powiem hehe ;)
UsuńRozdział jest super, muszę powiedzieć że mam pewne podejrzenia kto mógłby być tym prześladowcą. Ale znając moje szczęście pewnie się mylę. Szkoda że Ross nie pojawił się w rozdziale. Szczerze, nie mogę się doczekać korepetycji albo lekcji historii. Czekam z niecierpliwieniem na następny rozdział (we wrześniu)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział czekam na next
OdpowiedzUsuńPS . Proszę daj Raure proszę. chce wiedzieć jaka będzie jego reakcjia . A dasz chodziaż jeden post w sierpniu ??
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńPodejrzeń co do nadawcy tego SMSa, który otrzymała Lau nie mam...
Mogę czekać nawet dłużej niż do września ;)
Odpoczywaj i ciesz się wakacjami.
Pozdrawiam i czekam aż coś napiszesz <3
Super, że rozdział jest.
OdpowiedzUsuńNie było ani trochę Rossa, ale pewnie będzie go jeszcze tyle, że zdąży się znudzić ;)
Odpoczywaj sobie póki możesz:)
Pozdrowionka i do napisania - mam nadzieję we wrześniu:)
Przez to wszystko, że mam popsuty tablet, wydzwoniłam wszystko z konta telefonu i jedyne moje połączenie to WiFi zapomniałam pytać: Czy jestem na liście "wierny h czytelników"? ;)
UsuńBuziaczki i zapraszam do mnie :*
Jasne, że tak ♥
UsuńWspaniały < 3
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta!
Pozdrawiam :*
Twoja Czekoladka ♥
Wspaniały rozdział <3
OdpowiedzUsuńPoczekam sobie cierpliwie do września :D
Ciekawy ten sms :3
Pozdrawiam i życze udanego wypoczynku! ;)
No elo.
OdpowiedzUsuńNie musiałaś przypominać mi o swoim blogu, przed spaniem i tak bym sprawdziła, czy jest xD
A rozdział jest baardzo super, chociaż muszę powiedzeć, że tak trochę mało Ross'a. Czekaj... Mało? A, zapomniałam, WCALE
Ale, jak to świetnie ujęłaś, jesteś autorką tego tu o to bloga i to ty decydujesz o tym, co jest w rozdziale i kiedy takowy się pojawia.
No ale we WRZEŚNIU???
CO WY TAK WSZYSCY NA TEN WRZESIEŃ LECICIE CO?
No dobra, dobra, zamknę się.
NARAURUJ NO TROCHĘ, tęsknię trochę za dawaniem ci nobli.
Aha, zapomniałam dać ci trumnę, ups.
A mejla nie dam bo (a) znasz go i (b) pewnie nie jestem godna otrzymania rozdziału mejlem :(
Hashtag sarkazm ✌️
#RossowiStajePoBigosie
Wymiataaamy tym, siostro xD
Pozdrawiam
A, i czekam na next *płacząca ze śmiechu emoji*
~Biedronka (z nielegalnej hodowli) Ryland'a
P.S - TO MICHAEL DO NIEJ NAPISAŁ
UsuńTO CLIFFORD
HAHAHAHAHAAHHAHAHA
no dobra, co ja ćpałam...
To chyba te lody marchewkowe...
Nie pytaj, moja matka poszalała w kuchni :\
DUBBLE P.S - Inspirowane Cieniem?
UsuńI SPIERDALAJ OD MOJEGO FACETA, CZEGO CHCESZ OD MIKEY'A???
Rozdział świetny!!!! Logan taki czuły się do Lau zrobił <3 Al ja czekam na blondaska ;D
OdpowiedzUsuńszkoda, że rozdział dopiero we wrześniu ;( Ale poczekam. Teraz i tak mam zaległości z czytaniem i pisaniem.
A więc czekam na Next!!!!!!
Zacznę od już jakże oklepanego zwrotu "Świetny rozdział". Cóż innego mogę powiedzieć, jest dobry i tyle. Trochę brakuje mi Raury, no ale jej to mi zawsze brakuje. Wkurwia mnie to, że zamieszkała z tym jakby to Rossy powiedziała "pedofilem", (każdego chłopaka tak nazywa :D ) i czuję, że Ross'owi się ta sytuacja nie spodoba. Fajnie, że Amandzie wyszło z Axel'em, cieszy mnie to. Co jeszcze chciałam powiedzieć? A! Już wiem. Boję się ciebie. To chciałam powiedzieć xD
OdpowiedzUsuńPrześladowca, jakieś dziwne smsy, to zaczyna mi przypominać jakiś thiller. Jeszcze kogoś zabijesz i tyle. Niepokoi mnie informacja, że masz dla nas jakąś dramę. Nie cierpię dram (a sama ciągle jakieś robię na swoim blogu :P ), no ale nie zawsze może być kolorowo.
A teraz moja ulubiona część. Czyli opieprz. JAKI WRZESIEŃ? Chcesz mnie zabić? Tak, chyba chcesz by Delly totalnie ześwirowała. Wszyscy odchodzą, albo robią przerwy, ja już nie mam praktycznie czego czytać. Teraz jeszcze ty. A do tego Anonima, jak taka odważna jesteś to nie pisz z anonimowego konta, zawsze czepiają się anonimy, no może nie zawsze ale często. Tinsley jest autorką i ona decyduje. Ja też mogłabym może i dodawać co tydzień post, ale mam cholera ostatnie wakacje w moim życiu i też chcę odpocząć, nie jesteśmy maszynami i nie wypluwamy tych rozdziałów. No , ale serio wrzesień? To strasznie daleko, umrę :'( już płaczę.
Dobra, kończę ten bezsensowny komentarz, a i chcę otrzymać ten rozdział wcześniej mój mail: marta20020@onet.pl
Pa pa ♥
Delly Anastasia Lynch
Usunął mi się komentarz :c Powinno cię pocieszyć to, że niedawno usłyszałam, że ty i ja jesteśmy świetnymi blogerkami - od mojej przyjaciółki, która rzadko kiedy kogoś chwali XD Nie martw się, kiedy będę rozsyłać rozdziały to uwzględnię cię w mojej liście :D A przy okazji mogę cię pedofilować na poczcie i na gg jednocześnie XDD Z tym thrillerem możesz mieć troszkę racji, a siedemnasty rozdział to będzie punkt kulminacyjni twoich rozterek. xD Anonim bezpośrednio mnie nie obraził, nawet nie napisał o mnie złego słowa, ale zdenerwowało mnie to, że od razu z góry założyła, że będę do cholernego końca świata siedzieć przy komputerze i pisać, bo ona się rozczarowała, że w wakacje robię sobie wolne od pisania. Wena jakoś od dawna mnie zawodzi, ale na szczęście mam napisane do osiemnastego rozdziału całość i cały chaotyczny dziewiętnasty. Jeszcze tylko dwudziesty i epilog. Mam już wszystko ułożone w głowie i możecie uznać, że ostro rąbnęłam się w głowę, bo będzie serio strasznie. Kontynuację Teacher - Superhero - mam już w głowie. Od początku wiem kto jest tajemniczym "M" i jak to dalej z nim będzie, a będzie się działo :D Huhu, dziękuję za komentarz, bo lubię kiedy Marta się na mnie wyżywa :D
UsuńDo napisania ♥
Jeszcze nie znikam, jeszcze nie teraz...
OdpowiedzUsuńZacznę może od czegoś przyjemnego i poruszę temat rozdziału, który jak zwykle bardzo mi się podoba. Intrygujesz mnie swoją pomysłowością. Z każdym nowym rozdziałem dodajesz do opowiadania coś, co je urozmaica i wyróżnia - bardzo to w Tobie cenie. W poprzednim rozdziale już można było wyczuć nutkę tajemniczości, a w dzisiejszym jeszcze bardziej to urozmaicasz i dodajesz motyw kogoś, kto będzie miał w tym wszystkim udział. Mnie osobiście nasunęła się myśl, że to Ross ma w tym wszystkim większe znaczenie, ale dlaczego? Motyw, jaki ma prześladowca, jest dla mnie jeszcze większą tajemnicą, niż to, kto nim jest... Mam nadzieję, że zaskoczysz swoją pomysłowością i nie zawiedziesz mnie!
Oczywiście nie było Raury i powinnam mieć do ciebie jakiekolwiek pretensje... Uważam jednak, że pod poprzednim rozdziałem dużo się naczytałaś takich bzdetów i nie chcę sprawiać Ci żadnej przykrości...
Ja osobiście też piszę rozdziały na zapas, aby zawsze mieć coś pod ręką i w czasie czarnej godziny dać coś czytelnikom. To jest jak najbardziej trafna decyzja, a czytelnicy powinni nam za nią dziękować... Zawsze znajdzie się ktoś, kto nie będzie akceptować naszych decyzji, tak już niestety jest. I myślę, że anonim, który napisał coś takiego, po przeczytaniu Twojej opinii, następnym razem pomyśli bardziej o Tobie...
Pozdrawiam, kochana! :)
P.S To bardzo miłe, że wypowiedziałaś się o mnie pod notką. To takie ciepłe uczucie w środku. ♡
*w notce
Usuń