Marina & The Diamonds - How To Be A Heartbreak
W poprzednim rozdziale...
-Dobra, nawijaj – mruknęłam.
-Słucham? – zapytał a
ja spaliłam buraka. – To może najpierw się potargujemy, hmm? – Miesiąc kozy czy
półtora? Ja bym obstawiał półtora. – Pokiwał głową jakby samo do siebie.
Wstałam z impetem i powiedziałam.
-Pan już przegina! To było tylko takie małe, maleńkie o
takie tycie „Dobra, nawijaj”! 6 tygodni kozy za to!?
-Poprawka. Dwa miesiące. Półtora plus dwa tygodnie.
-Nie…
-Tak, tak. Właśnie tak. A żeby było jeszcze zabawniej
będziesz się wtedy uczyła historii. Czy teraz już zamkniesz łaskawie buzię by
nie dostać kolejnej kozy? – pokiwałam głową i zacisnęłam pięści pod stołem. –
Świetnie. To co przerabiamy? Może dzisiejszą lekcję?
*Oczami Laury*
Siedzę tu z tym bałwanem a on truje jak jakiś stary chuj….
Omg.
-Muszę się teraz uczyć? – jęknęłam. Przewrócił oczami.
-Siedzisz w kozie a nie u kosmetyczki – powiedział coś
zapisując w notatniku.
NIENAWIDZĘ CIĘ TY ZGREDZIE RUDY!!!
-Ale jesteś sztywny – mruknęłam. Seth i Landon już dawno by
wyjebali na jakąś ostrą imprezkę a ten gość siedzi i kuje mnie z historii a
przynajmniej próbuje…
-Nie jestem sztywn. – oburzył się. – Kiedy jestem w pracy
wtedy jestem w pracy i nie mogę być pobłażliwy a kiedy nie jestem w pracy to…
-Czytasz książki historyczne przed kominkiem? Gościu ty masz
jakieś dwadzieścia trzy lata! Nie wiesz co to imprezy? – zapytałam z
niedowierzaniem. I co, że chamsko powiedziałam do niego per „gościu”, ale on
jest jeszcze młody a zachowuje się jak stary 50-letni kawaler! No ej, takie
ciacha jak on są totalnie rozchwytywane! Pójdzie na jedną imprezę i ma tłum
lasek. Blondyn wyprostował się na krześle. Siedzieliśmy w pierwszej ławce tak
by nic na nie przeszkadzało. Przeszkadzała mi tylko jedna rzecz. No może dwie.
Ten jego totalnie boski zapach perfum kiedy pochylał się by mi coś pokazać i
jego kolano zderzające się z moim. Sama jego obecność…
-Wiem co to imprezy… Ale takie rzeczy robi się po pracy a
jeśli będę ci tak pobłażał jak dotychczas to wszyscy uczniowie powłażą mi na
głowę. Nie marudź. Jeszcze dzisiejsze korki nam zostały. A przy okazji to
dobrze się składa z tą kozą. Będziesz się uczyła więcej za mniej haha. –
zaśmiał się.
-Tere fere – mruknęłam pod nosem.
-Co tam mruczysz? – zapytał.
-Nic, psorze – powiedziałam cicho.
-To dobrze. Więc będziemy się teraz uczyć… - przewertował
kilka kartek w książce. – O! Świetnie! Umiesz określać wiek i połowę, nie?
-No nie… - zaśmiałam się nerwowo. Blondyn uniósł brwi ze
zdziwienia.
-Przecież tego dzieci się uczą w czwartej klasie
podstawówki! Gdzieś ty była tyle lat?
-Wyrzucałam przez okno książki od historii – powiedziałam z
sarkazmem.
-To teraz trzeba się pouczyć. Może zaczniemy od podstaw –
zaśmiał się. – Co to jest historia?
-Robisz sobie ze mnie jaja? To pytanie dla dzieci z czwartej
klasy.
-Jeśli nie wiesz co to, to może pójdziemy do podstawówki się
cofnąć, hmm?
-To było obraźliwe. Nie mam mózgu dziesięciolatka – powiedziałam zakładając ręce na piersi.
Jeśli to nie zwróci jego uwagi to serio jest gejem. Przygryzł wargę i jego
wzrok powędrował właśnie tam gdzie chciałam. Nie jest gejem! Tylko nie leciał
na Amandę… A co jeśli leci na mnie? I dlatego tak się nade mną znęca i dał mi
taką długą kozę? Hahaha! Teraz to zabrzmiało jakby dał mi kozę, która jest dłuuuga
w prezencie. Laura, masz głupie myśli!
-Nie powiedziałem tego – powiedział po chwili odrywając
wzrok od mojego biustu.
-A jednak. – powiedziałam kładąc mu rękę na ramieniu.
-W co ty grasz, co? – zapytał.
-Ja? Ja w nic nie gram, panie profesorze. Przecież mieliśmy
się uczyć historii, prawda? – uśmiechnęłam się upuszczając specjalnie ołówek.
Podparłam się na jego kolanie i podniosłam ołówek z podłogi. Widziałam, że z
trudem oddycha, nerwowo zagryza wargę i patrzy wszędzie tylko nie na mnie.
Później podczas lekcji ciągle się mylił i jąkał. Nie wiedziałam, że aż tak
łatwo wytrącić go z równowagi. Później ciągle jeździłam palcem po dolnej wardze
co dodatkowo go deprymowało. Kiedy minęły te dwie godziny wstał jak oparzony.
Opuściłam głowę i uśmiechnęłam się z satysfakcją.
-Może dziś już sobie darujemy tych korepetycji. Chyba już ci
na dziś wystarczy – powiedział nie patrząc na mnie.
-Ależ skąd. Mam ochotę na jeszcze. – Nachyliłam się nad
stolikiem i puściłam mu oczko. Odwrócił głowę i drżącymi dłońmi wyjął z
kieszeni dżinsów komórkę. Był to najnowszy model Sony Ericsson Xperia. Jeszcze
niedawno on dyktował zasady a teraz ja nieźle się bawiłam drwiąc z niego.
-Hmm… Przyjechałaś do szkoły samochodem? – zapytał.
-Nie – powiedziałam cicho.
-To skoro chcesz się jeszcze uczyć to najpierw pojedziemy do
mnie a potem odwiozę cię do domu. Powiadom o tym rodziców by się nie martwili –
zaproponował.
-Hmm… Jasne. Pójdę do swojej szafki.
-Spotkamy się na parkingu – powiedział i już go nie było. Zebrałam
swoje książki i poszłam do szafki. Ubrałam się i wzięłam tylko historię ze
sobą. Gdy zeszłam na parking Ross już czekał. Jego samochód to był granatowy
fiat 126p… (Hahaha, taki żart. Jego samochód to będzie niebieski volkswagen.
Nie mogę pozwolić, żeby Rosiek jeździł takim brum brum xD ~ Tin) Oj no dobra.
Niebieski, podchodzący pod granatowy volkswagen z białymi skórzanymi
siedzeniami. W samochodzie oboje milczeliśmy. Znając moją samowolkę włączyłam
radio. Leciało akurat Tell Me Something I Don’t Know – Seleny Gomez. (Delly
Lynch, pozdrowienia dla ciebie ♥
~ Tin) Zaczęłam nucić cicho słowa piosenki. Ross uśmiechnął się pod nosem, ale
nic nie powiedział. Zatrzymał się przed dużym dwupiętrowym domem.
-Mieszkasz z kimś? – wyrwało mi się. Palnęłam się w czoło a
on roześmiał się lekko i spojrzał na mnie swoimi brązowymi oczami po czym
przeczesał włosy palcami.
-Nie. – Uśmiechnął się i wysiadł. Otworzył i drzwi o
poczekał aż wysiądę. Sam w takiej dużej chacie? Fiu, fiu. Otworzył drzwi
„chatki” i przepuścił mnie pierwszą. Hol był duży i jasno oświetlony. Ściany
były żółte, meble miały delikatny brązowy koloryt. Zdjęłam trampki a on gestem
pokazała, żebym poszła za nim. Weszliśmy do salonu wielkości jakichś 70 m2. Był
duży, w kolorze jasnobeżowym, kanapy był z białej skóry, a meble z jasnego
drewna. Telewizor plazmowy wiszący na bocznej ścianie. Przed telewizorem stolik
do kawy oraz kanapa. Dziesięcioosobowy stół i inne meble. Moją uwagę zwróciły
zdjęcia młodej z włosami w kolorze popielatego blondu, która na jednym ze zdjęć
wtulała się jak w misia z pluszu w mojego nauczyciela historii.
-To pana dziewczyna? – zapytałam śmiało wskazując zdjęcie.
Jego twarz wykrzywił grymas.
-Narzeczona – odpowiedział pomrukliwie jakby z
niezadowoleniem. Czyli nie jest gejem! To dlatego odrzucił Amandę. Jest po
prostu zakochany w innej kobiecie! Ale dlaczego moje gierki tak na niego
działają? Czemu tak bardzo się onieśmiela? Przecież faceci to lubią… A może on
nie? Co jest w moim nauczycielu czego nie ma w Sethcie, czego nie dostrzegłam u
Nigela, czego również nie ma Logan? Co ma ten blondyn, czego mogą mu tylko pozazdrościć
inni mężczyźni? Co nieodparcie przyciąga do tego faceta każdą widzącą na oczy
kobietę? No oprócz lesbijek, ale wydawało mi się, że widziałam błysk w oczach
Danielle kiedy mówiła o lekcji z nim…
-Dlaczego każda dziewczyna w naszym liceum na niego leci…? –
mruknęłam.
-Co? – zapytał z niedowierzaniem. Zamrugałam.
-Słucham? – zapytałam zdezorientowana.
-Czy ty właśnie powiedziałaś, że… - zaciął się. Poczułam, że
się rumienię. Nie chciałam mówić tego na głos… Ale powiedziałam.
-Że leci na ciebie cała żeńska połowa szkoły. Owszem –
powiedziałam. Blondyn patrzył na mnie z niedowierzaniem.
-Wow – wydusił i chwilę trwaliśmy w ciszy a on patrzył na
mnie jakby chciał coś powiedzieć.
-Bierzmy się za tę historię – powiedział siadając na krześle
przy stole. Chwilę stałam w bezruchu, lecz po chwili jednak się opanowałam i
usiadłam. Wyjęłam książki i położyłam na stole. Blondyn otworzył ją i zatrzymał
się na pierwszym temacie, który z nim przerabialiśmy. Nie wierzę, że tak dużo
czasu minęło… Miesiąc. Minęło bardzo szybko. Zbyt szybko.
Zaczęliśmy przerabiać materiał. USA przed pierwszą wojną
światową. Ross zaczął mi to tłumaczyć tak łatwo, że zrozumiałam wszystko bez
problemu, a daty szybko zapamiętałam. Wydawało mi się jakbyśmy nie uczyli się
tego dwie godziny tylko więcej, bo stosunkowo szybko opanowałam materiał. Tak
jakby tylko powtarzała to czego się wcześniej nauczyłam. Znacznie lepiej jest
się uczyć kiedy robi się to z kimś kto tłumaczy to tak dobrze jako on. A do
tego kiedy mnie o coś pytał a ja dobrze odpowiadałam chwalił mnie. To było
motywujące. Może i nie jestem już w podstawówce, ale czasem i mi przyda się kilka słów pochwały. Kiedy
przerobiliśmy cały ten temat dogłębnie zauważyłam, że jest po osiemnastej.
Ponad cztery godziny uczenia się dziś historii licząc to w kozie. Tylko, że tam
w ogóle go nie słuchałam a tu nauka była nawet ciekawa. Był bardziej wyluzowany
i cierpliwie mi wszystko tłumaczył. Bez ogródek tak naprawdę. Zauważyłam, że ma
piękne oczy i cudownie się uśmiecha. Chyba zaczynam rozumieć dlaczego wszystkie
dziewczyny w naszej szkole straciły głowę dla starszego chłopaka. Jest bardziej
poważny i można z nim normalnie porozmawiać. Chłopcy z naszej szkoły świrują
pawiana i nie chciałabym się z żadnym umawiać na randki. Nawet Seth już mi
przechodzi. Może zwyczajnie lubię starszych facetów? Hola, hola! Zachowujesz
się jakby ten blond włosy przystojniak zawrócił ci w głowie. Blond włosy
przystojniak? Zawrócił w głowie? To już syndrom przemęczenia…
-Może na dziś skończymy, bo chyba jesteś zmęczona –
powiedział zerkając na mnie zza książki. Westchnęłam z uśmiechem.
-Chętnie. Mam dość historii na kolejny rok. – zaśmiał się
zagryzając wargę. Dopiero teraz zauważyła jakie ma seksowne usta, jakby
stworzone do całowania. Ogólnie to on cały jest… seksowny.
O czym ty myślisz! – skarciłam się.
-A szkoda, bo od poniedziałku przez kolejne dwa miesiące
będziesz się jej uczyła przez dwie godziny dziennie. – Uśmiechnęłam się co
chłopak odwzajemnił. Gdy nie byliśmy w szkole był wyluzowanym, miłym gościem a
w szkole to kawał chuja. Jak każdy nauczyciel. Dotąd sądziłam, że oni po prostu
tacy są, ale chyba zmienię to podejście, bo widzę, że w wielu sprawach się
pomyliłam.
-Kiedy nie jesteś moim nauczycielem jesteś fajniejszy –
powiedziałam zgodnie z prawdą. Uśmiechnął się.
-Jeśli będę takim luzakiem w szkole to będziecie mieli same
gały – powiedział z rozbawieniem blondyn.
-Jak na razie to chyba tylko ja je mam – powiedziałam z
przekąsem.
-Ty i te twoje pozytywne podejście do życia – westchnął uśmiechając
się niegrzecznie.
-Słucham? – zapytałam zdziwiona.
-Łatwo jest to zauważyć, a jeśli się kogoś obserwuje to
można dobrze określić dlaczego. No to zbieraj się, odwiozę cię do domu –
zakomunikował.
~*~
Ross tak jak obiecał odwiózł mnie do domu. Życzył mi miłego
wieczoru i odjechał. Stałam jeszcze chwilę patrząc jak jego samochód znika na
końcu ulicy za zakrętem. Podążyłam dróżką do swojego domu, weszłam do środka i zdjęłam
buty. Od razu poszłam do swojego pokoju i rzuciłam torbę na podłogę. Popędziłam
do łazienki i wzięłam prysznic. Poczułam się odprężona a całe napięcie
dzisiejszego dnia spłynęło wraz z wodą z mojego ciała. Gdy wyszłam z łazienki
usłyszałam dźwięk smsa.
Wpadnij do nas za pół godzinki. Będzie imprezka :D ~ Rydel
Jasne, chętnie :) Kto jeszcze będzie?– odpisałam.
Odpisała już po chwili.
Paru znajomych i wszyscy moi bracia oraz Ell ♥
Czemu nie! ^^
Czemu nie? Trochę się wyluzuję… I będzie Riker. Napiję się i
wyluzuję. Tak właśnie. Szybko wysuszyłam włosy i ubrałam na siebie bieliznę. W
szafie poszukałam jakiegoś ubrania. Wzięłam fioletowe rurki, białą bokserkę i
czarną marynarkę oraz czarne converse. Włosy uczesałam w koka i spięłam grzywkę
spinkami. Schowałam komórkę do kieszeni i wyszłam z pokoju. W holu natknęłam
się na panią Thompson.
-Gdyby mama pytała gdzie jestem niech pani powie, że poszłam
do koleżanki z sąsiedztwa.
-Idzie panienka do Lynchów? To porządni, młodzi ludzie.
Najstarszy z rodzeństwa jest lekarzem a najmłodszy studiuje ekonomię. Panna
Rydel jest prywatną nauczycielką śpiewu, Rocky Lynch jest elektrykiem a ten
trochę od niego młodszy to… Hmm. Nie wiem kim jest ten chłopak. Wydawało mi
się, że studiował pedagogikę i coś jeszcze…
-Też mi się wydaje, że są w porządku. A nie wie pani co z
ich rodzicami?
-Mieszkają w Littleton, w Colorado. Stromie jest technikiem
żywienia a Mark to ceniony meteorolog.
-Skąd pani to wszystko wie? – zapytałam zaintrygowana.
-Przyjaźnię się ze Stormie od trzydziestu ośmiu… Prawie
czterdziestu lat. Miałam pięć lat kiedy ją poznałam. Ale to dłuższa opowieść.
Porozmawiamy kiedy indziej. Leć do nich. Tylko wróć o przyzwoitej porze, bo
twoja matka ostatnio się o ciebie martwi. – powiedziała smutno.
-Oczywiście, że wrócę na czas. – powiedziałam z uśmiechem i
wyszłam. Słońce już dawno zaszło za horyzont. Teraz na niebie migotały już
gwiazdy. Od domu Rydel dzieliło mnie kilka metrów. Weszłam po schodkach i
zapukałam do drzwi. Słyszałam głośną muzykę. Po chwili w drzwiach stała Rydel.
-Witaj kochana! Jak dobrze, że przyszłaś. Zapraszam, wejdź.
– weszłam do środka i zdjęłam buty. Muzyka dudniła obijając się o ściany.
Ludzie przechodzili z pokoi do pokoi. Śmiali się, rozmawiali. Naprawdę dobrze
się bawili. – Chodź, za mną. Riker, Rocky i Ellington są w salonie. Czekają na
ciebie. – poprowadziła mnie do salonu. Na kanapie siedzieli Rocky, Ellington i
Riker. Cała trójka śmiałą się w głos i coś opowiadali przerywając sobie
nawzajem jak małe dzieci.
-Laura! – wykrzyknął Rocky wstając na równe nogi i mocno ją
przytulając.
-Też się cieszę Rocky. – uśmiechnęłam się odwzajemniając
uścisk. Riker uśmiechnął się i wstał. Po chwili jego ciepłe wargi dotknęły
mojego policzka.
-Cześć, Marano – szepnął zmysłowo. Poczułam ciepło
rozlewające się po moim ciele.
-Cześć, Lynch – rzuciłam wyzywająco.
-Ojojoj. Mała, ja chyba zaczynam się ciebie bać. – rzucił z
rozbawieniem blondyn zarzucając grzywką, która opadłam mu na oczy.
-Powinieneś, Rik. Powinieneś – powiedziałam z przekąsem.
-Ktoś tu wstał lewą nogą – odpowiedział tym samym tonem, co
mnie rozbawiło.
-Ależ ty dowcipny, Rikerze – powiedziałam poważnie, a on się
roześmiał. Rozmawialiśmy potem jeszcze jakąś godzinę. Pośród głośnej muzyki,
śmiechów i wrzasków usłyszeliśmy skrzypienie drzwi, które się otworzyły i
zamknęły z cichym trzaskiem jednak dobrze słyszalnym. Upiłam łyk drinka, który
miałam w ręku i opróżniłam szklankę. Gdy gość wszedł do pokoju spojrzałam
najpierw na swoje buty.
-Ross, braciszku! – usłyszałam głos Rydel. Po chwili
przytuliła się do wysokiego chłopaka a ja nie zobaczyłam jego twarzy, bo Delly
zasłoniła oblicze chłopaka swoimi blond włosami. Po chwili Ryland, Rocky,
Ellington i Riker również wstali. Witali się z nim żarliwie, a ja nadal nie
widziałam jego twarzy. W końcu zwrócił twarz ku mnie. Zastygłam w niemym
zdumieniu i stałam jak słup soli. Usłyszałam tylko trzask rozbijanego szkła
kiedy upuściłam szklankę.
-Laura? – zapytał zdumiony Ross.
Wkopałam się…
~*~
Powracam z rossdziałem :D Jak wam się podoba, kochani? Bo mi bardzo :) Długo nad nim myślałam i już mam pomysły na kolejne rozdziały ^^ Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem :* Jesteście kochani.
Mam już 33 obserwatorów!
Mam już 33 obserwatorów!
6, 790 wyświetleń!
181 komentarzy!
Dziękuję wam! Na razie w ankiecie prowadzi pocałunek na korepetycjach: 31 głosów! Czekajcie cierpliwie na rozdział VII a ja was zostawiam z piosenką "How To Be A Heartbreaker" wykonania Marina & The Diamonds!
Super rozdział :*
OdpowiedzUsuńHeh xD
Czekam na next <3
Ogohohohohohohohohohoh co dalej? Co dalej?!!!! Ja chce nextaaaa noww!!!! Jeju twoj blog uzaleznia bardzooo mocno! Ja chxe nexta szyko. Reakcja Laury bezcenna jeju, haha. Mam niedosyt. Kochana czekam na szybkiego nexta. Kocham twojego bloga i ciebiie i chwala ze zalozylas tego bloga o tak swietnej fabule. Wiem ze nie zawsze komentuje ale tu jestem, pamietaj. Twoja wierna czytelniczka :*:*:*:*:*:*:*:*:*:*.
OdpowiedzUsuńTa gierka Laury jest po prostu bezcenna. Rozpływam się ;)
OdpowiedzUsuńNarzeczona...pfff...nie lubię jej. To w tej kozie było naj. Po prostu nie mogłam i cały czas się cofałam, aby niczego nie przeoczyć.
Impreza. Jak można mieć nauczyciela historii i nie znać jego nazwiska?! What?! Ale no nic. Nie mogę się doczekać next'a. Wyczuwam jakąś akcję. Aaaa! Czekam ;)
Super Rossdział wow! *-* reakcja Laury bezcenna! Z niecierpliwością czekam na nexta :D /kocham <33
OdpowiedzUsuńJak dla mnie bosssski!!!!! :O :D
OdpowiedzUsuńNo, no, no.... na imprezie nie zabrakło Ross'a :P
Ciekawa jestem, co dalej wymyślisz!!! Liczę na więcej momentów z Raurą ;**
Cudo <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział
OdpowiedzUsuńZarąbiście!
OdpowiedzUsuńOmomomom :¤
OdpowiedzUsuńTo takie genialne! :3
Rosspływam się normalnie.
Korepetycje - cudeńko ^^
Huehue xD
Czekamm na nekszt :D
Cudo <3
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na ciąg dalszy :)
Jezuuu! Niech ten Ross nie żeni sie z tą swoją NARZECZONĄ !!! Bo go oparzę żelazkiem w pośladki! -,- XD Super rossdział milejdi :****
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Też bym chciała takiego nauczyciela historii ;)
OdpowiedzUsuńNie mogę się już doczekać jaki będzie dalszy rozwój akcji. Czekam na next :)
Przepraszam, że późno, ale teraz znalazłam moment.
OdpowiedzUsuńRozdział cudny... chciałabym, podobne korki z matmy...
Czekam na nexta. :)
Już dawno nie zaglądałam na tego bloga więc od razu przeczytałam kilka rozdziałów, jednak jak dla mnie to za mało! Dawać mi tu nexta! Ja chcę więcej! O m G! Jak zareaguje Ross?! Na surowego psora??x Oby nie :) ale Laura jest niegrzeczna w tym opowiadaniu, no no! A ta gierka na korepetycjach, mrrrrraśnie <3
OdpowiedzUsuńRossdział cudowny.
OdpowiedzUsuńCzekam na next.
Klaudia K.
Destiny
OMG DAWAĆ MI NEXTAAAAA!
OdpowiedzUsuńBlog zajekurwabisty!
Łaknę nexta jak Ell bigosu B)
Brauabym wiadrami
Wannami
I Mark świety wie, czym jeszcze xD
a tak btw to będę jak niektóre kartofelki...
JAK MOŻNA PRZERYWAĆ W TAKIM MOMENCIE SIĘ PYTAM?!
Świetny, czekam na next :3
~Izzybefsztyk
p.s taaa ja to ta wiecznie na pikselowym chaju xD
Świetny blog :*
OdpowiedzUsuńCiekawa tematyka i wgl styl pisania.
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału <333
You-will-be-forever-raura.blogspot.com
~Livv
Więcej korków = więcej Raury <3
OdpowiedzUsuńRozdział super <3
Kocham twoje opowiadanie :3
Nawet nie wiesz jak mi głupio ;/
OdpowiedzUsuńOpuściłam się w komentowaniu, za co przepraszam ;*
Wczoraj w nocy nadrabiałam rozdziały i muszę stwierdzić: KOOOOOOOOCHAAAAAAAAMMMMM TEGO BLOGA! :*
Oczywiście gratuluję Ci sukcesu jaki odniosłaś dzięki tej fabule.
Zasłużyłaś na to kochana <3
Ale nadal piszesz kropki po zdaniu przed myślnikiem, co razi mnie w oczy. Tak wiem, nie mam się już do czego przyczepiać, tylko do durnych kropek...
Pokaże Ci przykład:
"-Oczywiście, że wrócę na czas. – powiedziałam z uśmiechem i wyszłam."
Powinno być:
-Oczywiście, że wrócę na czas- powiedziałam z uśmiechem i wyszłam"
Jak kiedyś wydasz książkę, to o tym musisz wiedzieć :3
A co do opowiadania:
Na serio się zakochałam <3 To uzależnia :*
Więcej Raury :D
Haahahah Ross z przyjemnością daje jej kary ^^
A potem hahhahah
Wie, że piła hahah :D
Upsss...
Czekam na nn of cours <3
~Alex ;*
No nareszcie korki Raury ♥ Sorki, że nie komentuję każdego rozdziału, ale za dużo tych blogów obserwuje lub ty dajesz za szybko rozdziały :P Po tych smutkach i dramatach nareszcie jakiś luźniejszy rozdzialik, no jestem ciekawa jak potoczy dalej się ta imprezka. Dziękuję za pozdrowienia Tinsley ♥ także pozdrawiam :) Czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuń***
Zapraszam do siebie na One Shot http://dancincinderellastory.blogspo.com
Pomyłka w adresie chociaż ty i tak go zapewne znasz :)
UsuńWOW!Już nie mogę się doczekać nexta
OdpowiedzUsuńMega rozdział <3 Ten pomysł Lau bezcenny albo reakcja na Ross'a podczas imprezy.
OdpowiedzUsuń