W poprzednim rozdziale...
Mój umysł wciąż był zasnuty przez lek, który mi podano, ale nie tak bardzo, więc byłam na tyle przytomna, by słyszeć i rozumieć co do mnie mówi pan Xavier, a także na tyle, bo móc odpowiedzieć.
- Rozmawiałyśmy. Nie powiedziała niczego konkretnego – skłamałam.
- Cóż, szkoda… - powiedział wyraźnie zawiedziony. – Powiedz, jak się czujesz?
- Na pewno nie gorzej niż pan. Stracił pan właśnie córkę – wychrypiałam.
- Ból żąda by go czuć. Pustka w naszym sercu po stracie bliskiej osoby musi zostać jakoś wypełniona, ale jestem dumny z Amandy. Zawsze byłem. Była szczera i oddana. Jestem zaszczycony, że moja córka była szczera, bo szczerość to podstawa.
Prędzej zginę niż komuś powiem.
~*~
Dałam panu Xavierowi bransoletkę, którą dostałam od
Amandy. Doczepiłam do niej tylko ostatnią, szóstą zawieszkę z wygrawerowanym z
tyłu BFF i poprosiłam, by Amandę pogrzebano z tą bransoletką. Nie zniosłabym
bólu, gdybym wciąż miała tę bransoletkę. Ona po prostu musiała wrócić do swojej
prawowitej właścicielki.
Operacja Axela skończyła się w trakcie mojej rozmowy z
panem Prescottem. Dzięki szybkiej interwencji Rikera, już po ataku na Axela, udało
się go uratować. Teraz przebywał na sali pooperacyjnej i jak się okazało nie
wiadomo kiedy się obudzi – zapadł w śpiączkę. Chociaż to była dobra wiadomość,
że żyje, ale… Jak on zniesie informację o
jej śmierci? Byli ze sobą dopiero od dwóch tygodni, ale kochał ją, a kiedy
obudzi się ze śpiączki, będzie chciał wiedzieć co z nią.
Jeśli kiedykolwiek
się obudzi.
Była jego dziewczyną, a ich miłość zakończyła się tak
szybko i tragicznie.
Jak on zareaguje na
tę informację?
Czy będzie umiał
normalnie żyć po tym co się stało?
Nie mogłam sobie tego wyobrazić, nawet nie wiedziałam czy
ktokolwiek mu powie o jej śmierci. Kiedyś będą musieli, ale na pewno nie
powiedzą mu teraz. Chłopak obudzi się dopiero za jakiś czas, być może trochę
dłuższy niż można by się spodziewać, ale jego dziewczyna jest już tylko zimnym
trupem, a on zapadł w śpiączkę, ale jego życie nie było już zagrożone.
~*~
Tajemniczy M, nie odezwał się już więcej, chodź od napadu na Amandę i Axela minęły już dwa tygodnie. Coś tu nie grało… Zdecydowanie nie grało. Bo pomyślcie… Nagle ktoś taki zaburza wam życie, miesza, daje dziwne wskazówki – jak było ze zdradą Setha, ale po fakcie, czy chwilę przed tym jak strzelano do Amandy i Axela, zabija bliskich, a potem znika jakby nigdy nie istniał i nie śledził mnie ani nie wysyłał żadnych dziwnych smsów. Bo po co by to robił?
Nagle mnie olśniło.
Te dwa smsy były ostrzeżeniami.
Tylko ostrzeżeniami przed czym?
I dla kogo? Dla mnie? Po co?
Jaki cel, M miałby w tym by zabijać moich przyjaciół?
By najpierw pisać mi te głupie smsy, a potem urzeczywistniać je?
Czy zrobiłam coś aż tak okropnego, by zabijano moich przyjaciół?
By mszczono się na nich, nie na mnie?
Jeśli tak, proszę o podpowiedź, co?
Co takiego zrobiłam?
Dalej nie wiedziałam, a zegar tykał i nigdy nie było wiadomo, kiedy wybuchnie.
~*~
- Laura, kochanie. Tak mi przykro z powodu śmierci
Amandy. Znam jej rodziców, bo jej mama leczy się psychiatrycznie, u kobiety,
której córka bierze u mnie lekcje śpiewu – Delly przytulała mnie mocno,
zapewne, by dodać mi otuchy po śmierci Amandy. Minęły kolejne dwa tygodnie od
śmierci Amandy, czyli z grubsza już miesiąc. Był czerwiec, a tak naprawdę jego
początek. Był piątek, wyszłam na spacer, by się przewietrzyć, gdzie spotkałam
Rydel. Zostałam zaproszona do domu Lynchów, poczęstowana herbatą i
ciasteczkami, które upiekł nasz znakomity, wykwalifikowany piekarz – Ellington
i zasypana pytaniami. Znów minęło sporo czasu odkąd ostatni raz widziałam
Lynchów, oprócz Rikera i Rossa, bo Rika widziałam po operacji Axela, kiedy
wdzięczna jak nie wiem co, ściskałam blondyna i dziękowałam mu ze łzami za
odratowanie Axela, a Rossa jakieś dwie godziny temu na korepetycjach, które mało
były korepetycjami, a bardziej „poważną sesja całowania” jak lubiłam mówić o
tym, co robiliśmy zamiast się uczyć.
Riker wytłumaczył mi, że to raczej nie od niego zależało
życie Axela, a jedynie od Boga i, że chłopak przeżył, jednak ja wiedziałam
swoje, bo jeśli Riker nie byłby dobrym lekarzem, Axel już byłby po drugiej
stronie tego świata. Rydel pogłaskała mnie po włosach. W oczach stanęły mi
nieproszone łzy, Amanda była dla mnie jedną z najważniejszych osób na świecie,
a teraz przeze mnie nie żyła. Umarła, bo dowiedziała się o czymś, co miało
pozostać między nami. Teraz zastanowiłam się nad jednym. Skąd ten ktoś
wiedział? Przecież o tym, by nie mówić nikomu o nas, rozmawialiśmy z Rossem
raptem jeden raz. M musiał podsłuchiwać, a co gorsza wejść do domu Rossa. Teraz
już nawet on nie był bezpieczny, skoro M mógł tak po prostu podsłuchiwać i
wchodzić do naszych domów. Nie potrafiłam spać z myślą, że ktoś stałby nade mną
i patrzył jak śpię, a następnego dnia okazałoby się, że zarżnął nożem moich
rodziców i resztę mieszkańców domu, a ja dostałabym smsa przed lub po. Nie
wiedziałam co zrobić, by ich ochronić. Gdyby M dawał mi jakieś wskazówki, co
mam robić, by nie krzywdził moich znajomych, byłoby o wiele łatwiej. Ale nie
jest. Muszę sama się domyślić czego chce M. Zanim Rossowi coś się stanie.
Spędziłam z Lynchami miły dzień. Dzięki temu ból trochę
zmalał. Było lepiej, ale nie cudownie. Bałam się też o życie Axela. Przecież
jego M też mógł zaatakować, a to, że wiedział iż młody francuz przeżył jego
atak byłam pewna jak tego, że mu nie odpuszczę, póki się nie dowiem kim jest.
Za to, co zrobił powinna być kara śmierci. Zabił moją przyjaciółkę, a to ja
powinnam być na jej miejscu. Jednak dziwniejsze było to, że Ross od czasu,
kiedy znalazłam ową dziwną mapę podziemnych korytarzy zachowywał się jakby
nigdy nic. Udawaliśmy, że nic nas nie łączy, ale kiedy siedzieliśmy przy stole
na werandzie jego dłoń niby przypadkiem dotknęła mojego uda, a potem wsunęła
się między moje nogi. Intuicyjnie chciałam zacisnąć uda, ale widząc jego kpiący
uśmieszek podjęłam wyzwanie. Myślał, że może się ze mną tak bawić.
~*~
Tydzień po katastrofie w lodziarni odbył się pogrzeb
Amandy i msza w intencji Axela. Chłopak nie chodził do naszej szkoły, ale
zarówno uczniowie Franco High School jak i szkoły Axela – Simple International
School, przyszli w pełnym składzie do kościoła pod wezwaniem św. Anny, by
okazać szacunek zmarłej i pomodlić się w intencji drugiego poszkodowanego.
Widziałam mnóstwo znajomych i nieznajomych twarzy, a uwierzcie mi, rozglądałam
się, ale nigdzie nie mogłam zobaczyć tej jednej, upragnionej. W końcu, gdy już
całkiem straciłam nadzieję, zobaczyłam go. Stał z boku, w skupieniu słuchając
kazania księdza. Ubrany w koszulę, dżinsy i marynarkę z roztrzepanymi, jak po
seksie włosami. Kiedy napotkał moje spojrzenie długo utrzymał kontakt wzrokowy
aż powiedział bezgłośnie, jedynie poruszając ustami:
- Jutro.
Zmarszczyłam brwi.
Jutro?
Jednak już nie odpowiedział. Odwrócił wzrok i skupił się
na tym co mówił duchowny, całkowicie. Wypuściłam cicho powietrze z ust. Jutro?
Co to może znaczyć? Nagle zrozumiałam. Chce się ze mną spotkać. Tylko dlaczego
nie napisał mi żadnego smsa, czy czegoś w tym stylu? Wystarczyłoby zwykłe:
spotkajmy się.
Po mszy, wszyscy poszli pieszo na cmentarz. Pochód na
cmentarz, z trumną Amandy wiezioną w karawanie, trwał pół godziny. Szliśmy
przez całe miasto. Ruch drogowy został na czas tej „pielgrzymki” wstrzymany,
ale by nie zakłócić go całkowicie ruchem kierowali policjanci, sterując ruchem,
tak by życie żadnego uczestnika nie zostało narażone. Pogrzeb trwał długo, a
jej trumny nie było widać spod ogromu kwiatów. Mama Amandy chyba była na lekach
uspokajających, bo gibała się tylko na boki jak małe dziecko i patrzyła przed
siebie znudzonym wzrokiem, skrupulatnie omijając trumnę swojej jedynej córki.
Ojciec Amandy, zgodnie z moim życzeniem, kazał pochować ją z bransoletką.
Leżała ona na miniaturowej poduszeczce, obok ciała mojej przyjaciółki.
Patrzenie na martwe, blade ciało Amandy sprawiało, że do oczu cisnęły mi się
łzy. Jeśli kiedykolwiek dowiem się kim jest tajemniczy M, zabiję go. Zemszczę
się za śmierć Amandy i śpiączkę Axela. Niech ten ktoś nie myśli, że jest
bezkarny i, że może tak po prostu zabijać moich przyjaciół, a ja będę się temu
biernie przypatrywać. Teraz jednak skupiłam się na spotkaniu z Rossem, moim
ukochanym blondynem.
~*~
- Dlaczego chciałeś się spotkać? – zapytałam. To była
druga noc, którą spędziłam u boku Rossa. Niezwykła noc, warta zapamiętania.
Zaszliśmy tej nocy dużo dalej niż poprzedniej i było lepiej. Namiętniej, czulej
i romantyczniej. Tylko ja i on. Znaliśmy lepiej swoje ciała i wiedzieliśmy
trochę więcej o tym, co lubi on i co lubię ja. Teraz odpoczywaliśmy, a ja
wtulona w niego mogłam odreagować ten czas, kiedy nie mogłam się do niego
przytulić, pocałować go, o seksie nawet nie wspominając. Pocałował mnie w skroń
i pogładził po plecach.
- Musiałem cię zobaczyć – odparł, jakby była to
najoczywistsza rzecz na świecie. – Myślałem, że nie zrozumiałaś tego co
powiedziałem w kościele, ale nie mogłem inaczej ci powiedzieć. Wiesz, że nikt
nie może się dowiedzieć, przynajmniej nie teraz.
- Wiem, pamiętam, co mówiłeś – powiedziałam rzeczowo.
- Przykro mi z powodu Amandy – zaczął niepewnie i po
chwili zaciął się, ale przytaknęłam, by kontynuował – słyszałem, że to była
twoja najlepsza przyjaciółka. Wiesz co? Po tym wszystkim co się ostatnio stało,
zdałem sobie sprawę, że choć cholernie cię kocham, to nie wiem o tobie prawie
nic. Będziemy musieli to nadrobić.
Pocałował mnie namiętnie. A jeden jego pocałunek potrafił
sprawić, że zapominałam o całym świecie, więc ilość pocałunków, które dziś
wymieniliśmy powinna wystarczyć, by wszystko się samo naprawiło, jednak nie
było tak. Problemy wciąż były, my mogliśmy tylko o nich zapomnieć…
~*~
Miałam na sobie luźną koszulkę na ramiączka i dżinsowe
spodenki, a włosy rozpuszczone swobodnie, a dlatego, że dziś znów miałam
„korki” z Rossem, czyli siedzieliśmy na jego kanapie i się całowaliśmy, co
bardzo mi odpowiadało, bo taką formę korków mogłabym mieć codziennie.
- Tak się zastanawiam, za co ja ci płacę? – zapytałam
przekornie.
Spojrzał na mnie zdziwiony, po czym znów mnie pocałował i
uśmiechnął się tajemniczo, a jego oczy pociemniały.
- Zaraz ci pokażę, za co… - powiedział cicho, po czym
położył mnie na kanapie, sam zaś podpierał się na rękach i obsypywał
pocałunkami moją twarz, szyję, dekolt… Nie wiedziałam ile mogło to trwać, ale
byłam wniebowzięta, nie chciałam, by przestawał. Zatraciłam się w nim
całkowicie.
Podwinął moją koszulkę, ale zrezygnował z „trudnienia”
się całowaniem mojego brzucha i po prostu mi ją ściągnął, a jego ręce
prześlizgnęły się z mojego brzucha na biust. Zatrzymał się i spojrzał na mnie.
- Powiedz mi, że to nie jest tylko to co myślę. Powiedź, że to coś więcej.
Spojrzałam na niego zaskoczona. Czy on oczekiwał, że powiem... Boże, on o to pytał. Chciał, żebym przyrzekła, że to coś więcej.
- To od zawsze było coś więcej, Ross.
Spojrzałam na niego zaskoczona. Czy on oczekiwał, że powiem... Boże, on o to pytał. Chciał, żebym przyrzekła, że to coś więcej.
- To od zawsze było coś więcej, Ross.
*Oczami Rossa*
(Lol, coś nowego xD)
- Ross, wszystko okej? – zapytała mnie Rydel.
Dziś była sobota, a ja zawsze w sobotę spotykałem się z
rodzeństwem. Dochodziła dwudziesta. Niebo zasnuły już pomarańczowe i różowe
chmurki. Siedziałem na tarasie domu rodzeństwa i myślałem. Chciałem Laura. Ona
była powodem, dla którego nie mogłem racjonalnie złożyć faktów w spójną całość.
Serce wiedziało jedno, mózg drugie. A te dwa najważniejsze organy zawsze sobie
przeczyły. Mózg mówił: Odpuść ja sobie, nie jesteś dla niej dobry. Serce
wołało: Ona chce ciebie, ty chcesz jej. Nic nie stoi na przeszkodzie byście
byli razem, bądź szczęśliwy choć raz, przez chwilę. Jedno i drugie miało rację,
dlatego stałem przed trudnym dylematem. Zdrowy rozsądek czy uczucia. Nie
umiałem wybrać. Pragnąłem kochać Laurę i mieć gdzieś konsekwencje uczuć do
uczennicy. Nie mogłem dłużej. Te dwa miesiące mnie zabijały, a teraz gdy
wiedziałem, że ona też to do mnie czuje… Było jeszcze gorzej. Chciałem wszystko
przemyśleć, ale wiedziałem, że przed Rydel nie ukryję niczego. Znała mnie tak
dobrze, że powinienem się teraz przed nią ukrywać, by nie wykumała o czym, a
raczej o kim, tak myślałem.
- A jak myślisz? – odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
Delly potarła moje ramię, jakby chciała je rozgrzać.
- Myślę, że coś bardzo cię martwi. Od pewnego czasu
bardzo przygasłeś. Stałeś się inny, kompletnie inny, a mam nawet powody, by
sądzić, że odkąd przeprowadziliśmy się do Kalifornii zachowujesz się jakbyś nie
znał swojego miejsca, nie wiedział gdzie iść. Czy ty i Gretchen macie jakieś
problemy? Coś między wami jest nie jasne? – zapytała.
Wiedziałem, że będzie zadawać pytania na temat związku
mojego i Gretchen, ale nie myślałem, że to nadejdzie tak prędko. Trzy dni. Tyle
czasu minęło od naszego zerwania. To ja z nią zerwałem, ale ona przyjęła to
jakby z ulgą, lecz nie obyło się bez kłótni, jak oczekiwałem.
- Delly – wypowiedziałem imię siostry by zwrócić na
siebie jej uwagę. Podziałało. – Gretchen i ja już nie jesteśmy razem.
- Och – powiedziała wyraźnie skonfundowana. – Przykro mi,
Ross. Na pewno wszystko się jakoś ułoży… - powiedziała jakby bardziej chciała
przekonać do tego siebie niż mnie. – Ale to raczej nie ona jest powodem twojego
smutku i ciągłego zamyślenia, prawda?
- Znasz mnie zbyt dobrze – westchnąłem. To było dla mnie
trudne. Szczera rozmowa z siostrą była trudna, zwłaszcza, że już od jakiegoś
czasu nikomu się nie zwierzałem. – Ale na razie nie chcę o tym rozmawiać, z
nikim. Mam nadzieję, że już niedługo będę gotowy, by ci powiedzieć.
- Szanuje twoje decyzje. Wiem, że to nie jest takie
łatwe. Widzę, że jeszcze się tu nie zaklimatyzowałeś. To wciąż jest dla ciebie…
inne.
- Wiem – przyznałem. – To zawsze będzie inne. To uczucie
nowości nie minęło. Minie dopiero wtedy, kiedy zrozumiem, że to moje miejsce na
ziemi.
- Mam nadzieję, Ross. Mam nadzieję, bo niedługo będziesz
gotowy na to, by mi powiedzieć, kim ona jest.
Obym był gotowy, bo
nienawidzę cię okłamywać.
***
Daję rozdział wcześniej, bo pomyślałam, że trochę warto was pocieszyć. Zaraz szkoła. Kto się cieszy? *las rąk* Tak, wiem. Ja też się boję, ale cóż. Nie warto płakać, że wakacje dopiero za dziesięć miesięcy. Żyjmy teraźniejszością, a na pewno nas zaskoczy :) Tak, czy inaczej. Zostały jeszcze dwa rozdziały i epilog. Nie wiem, co o tym myśleć, ale na pewno to opowiadanie będzie moją perełką, bo to pierwsze, które jest tak blisko zakończenia. Pierwsze, które (być może) uda mi się doprowadzić do końca, i będę tęsknić - wiem to. Dziękuję wam za to. To jeszcze nie epilog, ale ja już czuję się wzruszona, ze tak mnie wspieracie od początku. Dziękuję, liczę na to, że pokażecie mi to,pod tym rozdziałem - w komentarzach. Rozdział niebawem, a ja się żegnam. Życzę miłego ostatniego weekendu. Przesyłam dla wszystkich buziaki :*
Tinsley xx
Super rozdział !!!!!!
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Laury biedna nie wie kim jest ten chłopak i że jej BFF nie żyje ale możesz opisać sceny z Rosem dokładniej sory jestem gimbem i Lubie zbożowe żecz ale jak je ktoś dobrze opisuje jak ty hyhy
Czekam na next
PS na twoim drugim blogu tez
PLISSSSSSSSSSSSSSSSSSSS jak najszybciej błagammmmmmmm
2Ps a możesz dziś dodać do swojego drugiego bloga rozdzial i żeby był Kiss hyhy albo coś więcej lub coś więcej zbocznego
Dobra mam z samej siebie beke
Czekam na next
Super rozdział !!!!!!
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Laury biedna nie wie kim jest ten chłopak i że jej BFF nie żyje ale możesz opisać sceny z Rosem dokładniej sory jestem gimbem i Lubie zbożowe żecz ale jak je ktoś dobrze opisuje jak ty hyhy
Czekam na next
PS na twoim drugim blogu tez
PLISSSSSSSSSSSSSSSSSSSS jak najszybciej błagammmmmmmm
2Ps a możesz dziś dodać do swojego drugiego bloga rozdzial i żeby był Kiss hyhy albo coś więcej lub coś więcej zbocznego
Dobra mam z samej siebie beke
Czekam na next
Super rozdział !!!!!!
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Laury biedna nie wie kim jest ten chłopak i że jej BFF nie żyje ale możesz opisać sceny z Rosem dokładniej sory jestem gimbem i Lubie zbożowe żecz ale jak je ktoś dobrze opisuje jak ty hyhy
Czekam na next
PS na twoim drugim blogu tez
PLISSSSSSSSSSSSSSSSSSSS jak najszybciej błagammmmmmmm
2Ps a możesz dziś dodać do swojego drugiego bloga rozdzial i żeby był Kiss hyhy albo coś więcej lub coś więcej zbocznego
Dobra mam z samej siebie beke
Czekam na next
Super rozdział !!!!!!
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Laury biedna nie wie kim jest ten chłopak i że jej BFF nie żyje ale możesz opisać sceny z Rosem dokładniej sory jestem gimbem i Lubie zbożowe żecz ale jak je ktoś dobrze opisuje jak ty hyhy
Czekam na next
PS na twoim drugim blogu tez
PLISSSSSSSSSSSSSSSSSSSS jak najszybciej błagammmmmmmm
2Ps a możesz dziś dodać do swojego drugiego bloga rozdzial i żeby był Kiss hyhy albo coś więcej lub coś więcej zbocznego
Dobra mam z samej siebie beke
Czekam na next
Super rozdział czekam na next
OdpowiedzUsuńBiedna Laura . Super blog
PS jak byś mogła to możesz bardziej opisywać te sceny plisss ( gimbus )
PS czekam na next w twoim drugim blogu może dodać dziś plisss
Super rozdział czekam na next
OdpowiedzUsuńPS jak byś mogła to możesz bardziej opisywać te sceny plisss ( gimbus )
PS czekam na next w twoim drugim blogu może dodać dziś plisss
Super rozdział czekam na next
OdpowiedzUsuńPS jak byś mogła to możesz bardziej opisywać te sceny plisss ( gimbus )
Wspaniały < 3
UsuńNie chce końca!
Czekam na nexta!
Pozdrawiam :*
Twoja Czekoladka ♥
Wspaniały < 3
UsuńNie chce końca!
Czekam na nexta!
Pozdrawiam :*
Twoja Czekoladka ♥
Świetny Rozdział <3
OdpowiedzUsuńBiedna Amanda, dlaczego akurat ją to spotkało?
I kim jest ten tajemniczy M?
Mam nadzieję że w następnym rozdziale się tego dowiemy
Czekam na nexta i pozdrawiam :*
Hejo ;)
OdpowiedzUsuńJaka ja mądra... Z plaży piszę xD WOW Nie wiedziałam, że złapie tu neta, ale jak jest to nie ma na co narzekać :'D
No cóż... Rozdział smutnawy. Szkoda mi Amandy :c Biedna Lau.
Axel żyje! Jak to przeczytałam i się upewniłam to było takie Ufff... Nie byłam pewna czy dasz mu przeżyć więc no...
Lau i Ross *.* Mi się tylko wydaje czy trochę zbyt cukierkowo się zrobiło? Jak ty to ujełaś? Rzygam tęczą. Wiem jestem dziwna xD A tam. Ja to ja, więc się nie przejmuj ;)
Uuuu... Perspektywa Rossa. A to nowość. Całkiem całkiem Ci to wyszło (jeszcze się wyrobisz ;D). Biedaczek musi wszystko ukrywać :/
Ubóstwiam. Dzięki, że wstawiłaś :) Tylko trzy dni :o NIEEEE...!!! Ja tu zostaje! Nad morzem mi dobrze! Musiałaś przypomnieć?! Teraz serio będę smutać :c
Czekam na rozwinięcie wątku o M i tej mapie ;)
Pozdrawiam znad cieplutkiej plaży :)
Papa
Kate <3
Wspaniały < 3
OdpowiedzUsuńNie chce końca!
Czekam na nexta!
Pozdrawiam :*
Twoja Czekoladka ♥
Wspaniały < 3
OdpowiedzUsuńNie chce końca!
Czekam na nexta!
Pozdrawiam :*
Twoja Czekoladka ♥ ü
Super rozdział czekam na next ☺
OdpowiedzUsuńBiedna Laura ciekawe co będzie z Alexem i Rosem
Pozdrawiam ♡♡
Rozdział jest super. Laura ciekawe korepetycje ma :3 Trochę humor mi się poprawił, wczoraj dowiedziałam się że we wtorek będę miała osiem lekcji! Czekam na next.
OdpowiedzUsuńSuper, że wstawiłaś rozdział :)
OdpowiedzUsuńChociaż taka miła niespodzianka na koniec wakacji.
Rozdział fantastyczny, mimo iż jest trochę smutny.
Dobrze, że Axel przeżył. Jest fajnym bohaterem i nawet go lubię.
Ross - jego perspektywa jest wspaniała.
A korepetycje Laury - gdybym musiała je mieć to chciałabym, żeby były takie jak Laury. I oczywiście z Rossem ;)
Ja też nie jestem zadowolona, że nie długo do szkoły i, że będę musiała chodzić 5 razy w tygodniu na 8:00 (jeśli plan się nie zmieni), ale pocieszają mnie dwie rzeczy - 4 września wreszcie będę miała Sometime Last Night w wersji CD i 30 września będę na koncercie ;)
Ale się dziś rozpisałam... Chyba koniecznie muszę odezwać się do Ciebie na GG.
Pozdrawiam, zapraszam do mnie i czekam na next <3
Wiki miała ode mnie pozdrowić, ale zapomniała...
OdpowiedzUsuńNo tak więc piszę sama :)
Rozdział mi się podobał, chociaż trochę ciężki i poważny (fragment z pogrzebem).
Czekam na next i zapraszam do siebie (bo chyba dawno Cię nie było) :)
Pozdrowionka :)
Omg szkoda że niedługo to koniec :(
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga <3
Rozdział super <3
Ciesze sie że dodałaś go jeszcze w wakacje xd
Czekam na next :*
Wspaniały rozdział <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życze weny! <3
Ide nadravbiać rozdziały na inych blogach...
Boski rozdział:)
OdpowiedzUsuńA ja wam powiem prawdę: M to ja. Moje hobby to mordowanie niewinnych i nękanie romansujących z nauczycielami lasek. No właśnie, dlatego jestem też A, jestem Jokerem (aaah ta Pułapka) i, o muj borze, jestem Voldemortem, wiedziałaś o tym?
OdpowiedzUsuńKurde, zdałam sobie sprawę z tego, że często zapominam, co się działo w poprzednich rozdziałach... Te twoje przypominajki na górze to zbawienie!
A sam rozdział... no weź, sypnij Raurą jeszcze bardziej! Ale tak to cud miód malina i mam nadzieję, że będzie więcej fragmentów z perspektywy tego tlenionego łosia... ej, może to ten z Wisły?
NO DOBRA, ja skomentowałam (totalnie bez ładu i składu, ojciec nie powinien częstować mnie piwem do śniadania) u ciebie, więc może ruszysz swoje dupsko i skomentujesz u mnie? *smirking emoji* A jeszcze lepiej byłoby, gdybyś wskoczyła na GG czasami, nudno bez ciebie *przewracająca oczami emoji*
Pozdro, ćma
nie no żart
ale i tak cię znajdę.
O TY KACZKO JAKIE ZATWIERDZANIE KOMENTARZY CAŁUJ MNIE W KUPER, ODWŁOK, CZY JAK WY TO TAM MÓWICIE
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :*
OdpowiedzUsuńTeż bym chciała mieć takie korepetycje. XD
Czekam na next ♡
Rozdział cudowny <3
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest świetne i straszna szkoda, że zaraz jego koniec ;(
Gratuluję, że udało ci się zajść z blogiem tak daleko. To jest jak dla mnie duży sukces ^^
Czekam na kolejny ;)
Przeczytałam rozdział i dopiero teraz komentuje. Ale miałam lenia, strasznego.
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny. Współczuję Laurzę i Axelowi. Biedna Amanda.
Ten wątek z M jest podobny do A z Pretty Little Liars (oczywiście, że oglądam). Mam nadzieję, że nie będzie podobnie jak w serialu, bo to byłby duży spoiler. Zrobiłabym ci wielką dramę, bo wiedziałabym prawie wszystko xD
Kiedy czytałam to chciałam posłuchać muzyki i patrzę, że do góry jest takie cuś. Myślałam, że jak na to kliknę to mi się muzyka puści. Klikałam chyba sto razy, a kiedy się otworzyło zorientowałam się, że to jest tylko gif ;_; Dlaczego?!!
Odchodzę od tematu...
Szkoda, że niedługo koniec, ale mam nadzieję, że mnie naprawdę mile zaskoczysz!
Pozdrawiam
Julka!
Rozdział mega ! <3 <3
OdpowiedzUsuńSmutno ... bo Amandy już nie ma :( :/ ...
Przynajmniej Alexa oszczędziłaś :) .
Tak samo szkoda mi rodziców Amandy jak i Lau :* :( :"(
No to moze teraz doblepszej czesci :*
Ross i Lau ... no nie powiem zarąbiste ma te korepetycje hah ♡♥♡♥ tzn. SESJE CAŁOWANIA :*
En no kto to jest ten tajemniczy "M" .. ejj ja chce wiedzieć :p (mam nadzieję ze w krotce sie dowiem :*)
A no i jeszcze te mapki Rossa :) WTF ?? :o .. tule pytan ... zadnej odpowiedzi no nic innego mi nie zostaje jak czekac :* ♡♥♡♥
Ciesze sie ze dodalas wczesniej :* :*
Ugh ! Juz jutro szkoła ! :* jak ja ją kocham (poczuj sarkazm) -,- ...
Coo ?! Jeszcze dwa rozdzialybi epilog ?! :"( ... o nieee :( :,(
No nic :*
Pozdrawiam :*
Wenyy zycze :*
Dwa rozdziały i epilog i ty zawiesiłaś bloga? No nie xD Ależ z ciebie crejzol :D Też zawieszę bloga, tylko czekaj ja mam do końca jakieś 7 rozdziałów na jednym i 18 na drugim hahah. Nie no kobieto zlituj się. Zabiję cię jak nie dokończysz tej historii. Mówię serio :)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze super. Ciekawe kim jest M? I co z tym wspólnego ma Ross? Dwie kwestie przez które nie mogę spać xD
Zapraszam do siebie http://dancingcinderellastory.blogspot.com