Strony

wtorek, 21 lipca 2015

Chapter XVI - Nobody Does It Like You

Miałam być na urlopie, ale zajrzałam na bloga z nudów i patrzę: 69 obserwatórów, a jako, że dalej jestem typowym gimbusem to postanowiłam wstawić rozdział z tej okazji właśnie, haha. Wiem, że teraz pewnie każdy myśli o mnie dziwnie, ale jako, że nigdy się nie przejmowałam zbytnio krytyką, teraz też nie zamierzam (jeśli jakaś się pojawi). Mocno oczekiwany przeze mnie rozdział ^^ Zapraszam do czytania i komentowania. 
Ps. Pod spodem ważna notka, chcę, aby każdy przeczytał!
Selena Gomez - Nobody Does It Like You

W poprzednim rozdziale:
Przekręciłam klucz w drzwiach i zeszłam na dół. Przy drzwiach wyjściowych, czekała na mnie moja „kochana” rodzicielka.
- Jeśli teraz wyjdziesz, to nie wracaj – powiedziała zimno, lecz za chwilę wyjęła chusteczkę i zaczęła uskuteczniać płacz. – Laura, nie zostawiaj mnie, ja nie chcę być sama. Ojciec ciągle pracuje i już mnie nie nawet nie tyka, a własna córka ma tylko w głowie seks i nic więcej. Mam 37 lat i czuję się taka samotna. – Znów zaczęła udawać płacz, a ja zacisnęłam zęby ze złości.
- Wrócę tylko po swoje rzeczy, ale za jakieś dwa tygodnie. Przepraszam, śpieszę się.
Wyminęłam ją i wyszłam. Zanim zamknęłam drzwi usłyszałam jej szloch. Mało się tym interesowałam. To było udawane. A ja nienawidziłam takiego udawania. Chciała wzbudzić moją litość, ale jej się nie udało.

~*~

Logan opierał się o swoje porsche i z kimś smsował. Chyba usłyszał moje kroki, bo podniósł głowę znad komórki.
- No nareszcie! – krzyknął „ucieszony”. Podeszłam do niego i pocałowałam go w policzek.
- Tak, mi też miło cię widzieć, debilu – zakpiłam.
- Przyjemność po mojej stronie, idiotko – ‘odpłacił’ mi się pięknym za nadobne.
To był jeden pozytyw. Przy Loganie dalej umiałam być sobą, bo niczym nie przypomniał mi o Rossie, Danielle, Sethcie i Gretchen. Był Loganem, wkurzającym dwulicowym dupkiem, do którego miałam zaufanie tylko w bardzo poważnych sprawach bez wyjścia, czyli takich jak ta. Ale był też drugi pozytyw, bo swoja głupotą, polotem i dowcipem godnym dziesięciolatka zawsze rozwiewał moje myśli. Dzięki niemu zawsze wychodziłam z doła. Był jak męska wersja Amandy, ale z Amandą nie poszłam do łóżka, a z nim tak. Ale to już inna bajka.
- Hahaha, dzięki – powiedziałam z sarkazmem.
- Przyjemność po mojej stronie – wymamrotał zajęty telefonem.
- Z kim tak romansujesz, co? No przyznaj się – Szturchnęłam go w bok.
- Z Michaelem – mruknął znów coś stukają c w klawiaturę swojego Blackberry. Dziwnie na niego spojrzałam.
- Jestem homo czy hetero? – popatrzył na mnie z pobłażaniem i poprawił grzywkę, która opadła mi na oczy.
- Jestem stuprocentowym facetem, kotku. A kazirodztwo jest nie dla mnie.
- Z tym kazirodztwem to żartowałeś, tak? – zapytałam z przestrachem.
- Michael to mój starszy brat, nie chłopak. Jak już wspominałem, jestem hetero. Dobra, dość o głupotach. Wsiadaj.  – Spełniłam jego polecenie i rzuciłam torbę na tył samochodu. Po kilku minutach milczenia Logan powiedział. - Masz szczęście, że jestem jeszcze trzeźwy.
- Jeszcze? – nie zakumałam.
- Skarbie, jest piątek. Nie jestem typem faceta, który siedzi w piątkowe wieczory przed TV i ogląda jakieś durnowate, hiszpańskie telenowele. To nie dla mnie – rzucił lekko zmieniając biegi. Zmrużyłam oczy, bo znów nazwał mnie skarbem.
- Czy ty zawsze musisz wyskakiwać z tym ‘skarbie’ i ‘kotku’? To denerwujące – powiedziałam ze złością.
- Lubię cię denerwować… Kotku – dodał po chwili uśmiechając się złośliwie. Zacisnęłam usta ze złości.
- Jesteś OKROPNY – powiedziałam z naciskiem.
- Ale i tak mnie uwielbiasz – zaśmiał się. Załamałam ręce.
- Boże… Z kim ja będę mieszkać. Logan, czy ty się naćpałeś?
- Tobą, chyba. Nie jestem jakimś ćpunem – powiedział oburzony.
- Mną się nie da naćpać. – Zaśmiałam się.
- Udowodnię ci, że się da – powiedział z pewnością. W jego głosie wyczułam, że mówi prawdę.
- Jeśli chcesz mnie przestraszyć to marnie ci to wyszło.
- Nie bój się, nie chodziło mi o to, żebyś była wystraszona. Nie jestem sadystą. Nie cieszy mnie cudze cierpienie.
- Chyba sobie ze mnie żartujesz, pało – rzuciłam z kpiną.
- Ale mnie ręce świerzbią, żeby ci coś zrobić – szepnął. Zadrżałam. Czy tak właśnie będzie kiedy będę u niego mieszkać? Zaczynam żałować tej decyzji… - No i nadal wisisz mi przysługę…
- Logan, wiszę ci ją od pięciu minut. PIĘCIU MINUT – uderzyłam głową w deskę rozdzielczą.
Ten człowiek mnie załamywał. Przeczył prawom natury. Wszystkim. Bez wyjątku.
- O pięć za długo. Ja nie lubię mieć nie spłaconych długów, a tym bardziej nie lubię czekać na ich spłacenie, młoda.
- Nie taka młoda, Fletcher – mrużę ostrzegawczo oczy. Wzrusza ramionami.
- Czemu zwiałaś z domu? – pyta zmieniając temat.
- Nie twoja sprawa – warczę, a on unosi jedną brew ku górze. W jego oczach widzę pytanie. Nie rozkaz. Pytanie. Wzdycham żałośnie. – Logan, nie chcę o tym rozmawiać.
- Mamuśka dała ci kopa w dupę? Czy tatuś nie chciał dać ci hajsu na wódkę? – naśmiewał się ze mnie.
- Pokłóciłam się z matką, o to, że się mną nie zajmuje – warknęłam.
- Serio? I dlatego się wyprowadziłaś z domu… W sumie, nie moja sprawa, ale to chyba nie jest zbyt dobry powód. Kłótnia z matką, o to, że się tobą nie zajmuje? Ja na twoim miejscu bym się cieszył, wolność to ekstra sprawa.
- Daj mi już spokój, okej? Nie chcę o tym rozmawiać. Moje życie jest do dupy i tyle. Chociaż ty się w nie, nie wpieprzaj. Bądź dobrym kumplem i kup mi wódkę.
- Wódką nie naprawisz życia. Tylko je bardziej nakręcisz.
- Ale się upierdolę jak nigdy i zapomnę o wszystkim. Może wtedy zapomnę.
Za nami rozległo się trąbienie klaksonu.
A tak, przecież mądry Fletcher zatrzymał się na środku autostrady.
- Logan, jedź. To autostrada – powiedziałam.
Przewrócił oczami, ale wykonał mój rozkaz. Trąbienie ustąpiło. Odetchnęłam.
- Jesteś strasznie spięta – zauważył. Przewróciłam oczami.
- No co ty nie powiesz?

~*~

- No dobra, tutaj jest twój pokój. Rób sobie tu co chcesz, ale nie zamień go w wysypisko śmieci. Sprzątaczka przychodzi trzy razy w tygodniu, gosposia jest codziennie. Tylko chodź do budy, bo będę miał przesrane, że cię demoralizuję, czy coś w tym stylu – machnął ręką. – Łazienkę masz zaraz obok, a oprócz tego jedną  dole i jeszcze jedną na końcu korytarza. Do mojej się nie zbliżaj, księżniczko. No chyba, że chcesz, a to już inna bajka.
- Nie dzięki. Skoro mam własną, to twoją zostawię w spokoju.
- Spoko. To co? Mogę już iść? – zapytał przyglądając mi się.
- Tak, w porządku. Idź – zbyłam go. Chciałam zostać sama. Może będę miała szansę na spokojnie się wypłakać i wyżalić poduszce. Dawno tego nie robiłam, mam sporo do nadrobienia.
- Okej, będę u siebie. Jeśli będziesz chciała pogadać, po prostu przyjdź… – stał już przy drzwiach. Wystarczył jeden krok i by wyszedł. Nie widziałby moich łez, a tak byłoby łatwiej ukrywać jak bardzo jest mi ciężko.
Ale już nie mogłam udawać.
I wtedy się rozpłakałam. A Logan był gotowy mnie pocieszyć. Zawsze był. Logan przytulił mnie do siebie. Zapach i ciepło jego ciała pozwoliły mi poczuć się bezpiecznie. To był Logan, mój Logan. Koleś, który doprowadzał mnie do szewskiej pasji, który posunął się do tego by mi grozić, by grozić, że zrobi coś Sethowi i, koleś, który był gotowy zawsze mnie pocieszyć. Nawet w najgorszych okolicznościach, a ja potrzebowałam jego pocieszenia właśnie teraz.
- Opowiedz mi wszystko, kochanie – poprosił cicho.
Pociągnęłam nosem i znów zaniosłam się płaczem. Byłam słaba, ale nie umiałam inaczej. Płacz był dla mnie oczyszczeniem. Potrzebowałam oczyszczenia, bo już dusiłam się tym jak toksyczni byli ludzie, którzy mnie otaczali. Już nie raz przejechałam się na ludzkiej chciwości, obłudzie i sztucznej słodyczy. Jedynym ratunkiem byli ludzie, którzy szczerze mnie lubili. Wcześniej byłam bezuczuciową suką uważając się za dorosłą, teraz jestem wrażliwą, ciągle płaczącą małolatą i wcale się tego nie wstydzę, bo grunt to zaakceptować samego siebie. Jednak to trudne być sobą, kiedy napotyka się tyle przeszkód na swojej drodze, a ja czasem mam wielką ochotę udawać kogoś, kim wcale nie jestem, bo tak byłoby łatwiej.

Tak zawsze było łatwiej.


~*~

Następnego dnia, niedziela. To był znacznie lepszy dzień niż ten wczorajszy. Wciąż trudno było mi pozbierać myśli, ale teraz moje samopoczucie było lepsze. Logan spełnił się w roli pocieszyciela. Dzięki niemu bez przeszkód zasnęłam, a żadne myśli nie namąciły mi w głowie.

Nothing lasts forever… Nothing would be better…

Słuchając piosenki Nicka Jonasa, zastanawiałam się nad wczorajszym dniem i piątkową nocą. Może nie powinnam, ale po prostu musiałam. Czułam, że muszę uporządkować wszystko co było z tym związane. Z Rossem i Sethem oraz Gretchen. Wydawało mi się, że ta kobieta jeszcze nie powiedziała swojego ostatniego słowa, a ta myśl mnie niepokoiła. W dodatku dostałam dziś w nocy dziwnego smsa, ale przeczytałam go dopiero rano, gdy się obudziłam, bo nie usłyszałam dźwięku przychodzącego smsa. Smsa, który napawał mnie przestrachem.

Bądź ostrożna, bo nie każdy, kto wydaje się prawdziwy taki jest.
Księżniczko, uważaj na to co robisz, gdzie chodzisz i z kim rozmawiasz, bo możesz sobie tylko zaszkodzić. Lynchowi, Johnsonowi i Fletcherowi też.
A zwłaszcza sobie, kochanie.
Ps. Słodko śpisz.
Twój M xx

Nie wydawało mi się, by Logan robił sobie ze mnie jaja. Ktoś tu był. Ktoś wie o tym, że spotykam się z Rossem, wie, że byłam wczoraj u Setha i, że teraz jestem u Logana. Ktoś mnie prześladuje, a ja nie mam pojęcia kim może być tajemniczy „M”, bo przecież tak się podpisał nadawca smsa. Numer nieznany, zaszyfrowany. Logan wysyłał mi smsy tylko ze swojego numeru, a po wczorajszej nocy, podczas której mnie pocieszał, raczej nie przyszłyby mu do głowy tak głupie pomysły, by mnie prześladować w smsach i się wygłupiać, zwłaszcza, że nie wspomniałam mu ani słowem o Rossie. Powiedziałam tylko, że nie jestem już z Sethem, bo wczoraj nakryłam go na zdradzie, ale nie powiedziałam nic więcej, nawet o tym z kim mnie zdradził. Ktoś kto wysłał mi tego smsa, obserwował mnie. Nie wiem jak długo, ale powinnam mieć się na baczności. Logan nie powinien widzieć i, nie powiem mu. To moja prywatna sprawa, a on nie musi wiedzieć. Poza tym, pewnie ktoś się tylko wygłupił…

Wmawiaj sobie.
Ktoś cię prześladuje, a ty próbujesz sobie wmawiać, że to tylko wygłupy.
Brawo, Marano. Możesz być z siebie dumna.

Jestem idiotką.
Zostawiłam na noc otwarte okno.

~*~

- Laura, wszystko w porządku?

W poniedziałkowy ranek jako pierwsza zaatakowała mnie Carly. Brunetka wciąż nie wiedziała o tym, że jej dziewczyna jest dwulicową dziwką i leci na dwa fronty. Z jednej strony to było dobrze, jednak z drugiej źle, ale poczekam aż Danielle jej powie. Nie mogę mieszać się do spraw swojej przyjaciółki, jeśli nie są wystarczająco beznadziejne. Powinnam dać Danielle szansę poprawy.

- Jasne, Carly. Dlaczego pytasz? – wymusiłam uśmiech.
- Bo widziałam jak Seth i Danielle się całowali. Dziś rano, no… przed szkołą. Myślałam, że dlatego jesteś taka smutna – powiedziała przyglądając mi się uważnie, zapewne, by zobaczyć jak zareaguję na tę informację. Ale mnie bardziej niż to, że Carly przyłapała tę dwójkę na całowaniu, zdziwiło to, że tak spokojnie o tym mówiła. Czyżby Danielle się przyznała do zdrady z Sethem?
- Całowali się? I ty tak po prostu to przyjęłaś? – zapytałam poważnie zszokowana.
- Tak – odparła spokojnie. – Już nie jesteśmy razem. Od wczoraj. Zdradziła mnie.
- Och – wyksztusiłam. – Jak się trzymasz? – zapytałam troskliwie. Wzruszyła ramionami.
- Całkiem nieźle. Jest mi tylko smutno, że mnie okłamywała, zamiast powiedzieć prawdę i zerwać w przyjaźni. Ale teraz już nie ważne… Dam sobie radę. Zastanawiam się tylko, jak ty to znosisz?
- Ja? Zobaczyłam ich razem z łóżku, w sobotę, w domu Setha. Nie chciałam ci mówić. Miałam nadzieję, że Danielle szybko ci powie i uda wam się jeszcze, ale widzę, że to było na marne. Nie gniewasz się?
Uśmiechnęła się promiennie, a już po chwili tonęłam w jej objęciach.
- Nie – powiedziała cicho. – Nie gniewam się. Chciałaś dobrze, ale ja i ona to już skończony temat. Poza tym mnie chyba też kręcą chłopcy.
- Zawsze mogę cię z jakimś umówić na randkę. Znam fajnego studenta – powiedziałam mając na myśli brata Rossa, Rylanda. Był starszy od Carly tylko o trzy lata, a zauważyłam w krótkim czasie, że mają podobne zainteresowania i mogliby się nieźle dogadywać. Brunetka zaśmiała się.
- Czemu nie.
I właśnie po tej rozmowie nasza przyjaźń umocniła się. To, że ją zaniedbywałam odeszło w niepamięć, a teraz znów byłyśmy przyjaciółkami. Tak bliskimi jak ja i Amanda. A później nawet bliższymi.

Bardzo, bardzo bliskimi.

~*~

Po lekcjach udałam się do domu Lively’ch, tak jak zwykle w poniedziałki. Teraz już nie miałam korepetycji z historii w poniedziałki, tylko w środy i piątki. Co mało mi odpowiadało, bo spędzałam mniej czasu z Rossem, a potrzebowałam i jego, i jego czasu.
Zadzwoniłam dzwonkiem. Pani Elena przywitałam mnie jak zwykle elegancka, ubrana w szafirową sukienkę i kremowe pantofle na płaskim obcasie jak przystało na tak dystyngowaną kobietę koło pięćdziesiątki. Jej włosy upięte w surowego w wyglądzie koka przetykały lekkie pasemka siwizny. Przywitała mnie uprzejmym uśmiechem.

- Dzień dobry Lauro. Jak się dzisiaj miewasz? – zapytała grzecznie. Odwzajemniłam uśmiech.
- Lepiej niż wczoraj, ale nie lepiej niż jutro Eleno – odparłam zgodnie z prawdą.
Bo czas leczy rany, a ja wiem z własnego doświadczenia, że czasem niewiele trzeba, by tak właśnie się stało. W sobotę czułam się jak wrak, w niedzielę już jakby nadszarpnięto moje siły, a w poniedziałek, czyli dziś – jakbym mogła bez problemu się z tym pogodzić, ale za żadne skarby zapomnieć.
- Wejdź proszę. Dzieciaki bawią się w salonie. Amanda zajmuje się Pierre’m, a ty masz Camille’a i Laure. Powinnaś sobie poradzić.
- Raczej dam radę.

~*~

- Cześć Laura – powiedział zadowolony jedenastolatek, gdy weszłam do salonu. Bawił się tam z Pierre’m, który był mocno zaabsorbowany był rozgwiazdą imieniem Patrick, z bajki o Spangebobie.
Już po chwili leżałam na dywanie, a Camille łaskotał mnie zawzięcie, przygniatając swoim ciałem do podłogi. Śmiałam się i szamotałam, ale jak na jedenastolatka, Camille był niezwykle silnym chłopcem.
- Camille, zostaw Laurę w spokoju – usłyszałam spokojny głos Amandy. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie promiennie. Odwzajemniłam uśmiech i spojrzałam na blondynkę. Wyglądała inaczej.
Po pierwsze: ścięła swoje długie włosy.
Ścięte do linii brody, na tak zwanego pazia, prezentowały się rewelacyjnie, zwłaszcza, że w naturalnym odcieniu blondu nie było już rudych pasemek, które kiedyś lubiła.
Po drugie: zaczęła inaczej się ubierać.
Amanda ubrana była w bursztynową sukienkę, sandałki z rzemykiem na płaskim obcasie i dżinsową kamizelkę. Prosto, gustownie i dziewczęco. Po jej krótkich sukienkach pozostało jedynie wspomnienie.
Po trzecie: zaczęła się inaczej zachowywać.
Jej zachowanie wyraźnie się zmieniło. Przycichła, spokorniała i spoważniała. To były wielkie zmiany, ale mimo zmiany wyglądu i wyraźnej poprawy w jej zachowaniu, nie doszukałam się żadnych zmian w jej stosunkach do mnie.
Po schodach zszedł uśmiechnięty Axel. Zauważył mnie i spojrzał swoimi zielonymi oczami z nieodgadnionym uśmiechem, który odwzajemniłam. Teraz jego widok już mnie tak nie cieszył, przynajmniej nie tak jak wtedy, kiedy byłam nim zauroczona, ale za to w inny, miły sposób. Nie widziałam go od jakiegoś czasu. On też się zmienił, wyraźnie było widać, że na lepsze.
Podszedł do Amandy i objął ją w talii. Spojrzała na niego, a było to spojrzenie pełne uwielbienia.
- Lau, nie chcieliśmy się z tym śpieszyć i mamy nadzieję, że nie będziesz się na nas gniewać – powiedziała Amanda, a ja już wiedziałam, że zachowanie powagi i przetrzymywanie mnie w niewiedzy sprawia jej pewną trudność. Dłonie Prescott i Lively’ego splotły się, spojrzeli po sobie, a po chwili ich spojrzenia wróciły na moją twarz. – Jesteśmy razem.
Pokręciłam głową powstrzymując łzy.
Nareszcie.
- Nawet nie wiecie jak się cieszę – powiedziałam z uśmiechem. – Gratuluję. Chodźcie tu, bo zaraz się popłaczę.
Po chwili już uściskałam mocno Amandę, a następnie jej chłopaka. Widziałam jak bardzo jest szczęśliwa, a Axel był dobrym chłopakiem. Będzie dla niej odpowiedni. To był jeden pozytyw wśród pasma nieszczęść, które mnie ostatnio spotykało.
- Twoi rodzice już wiedzą? – zapytałam Axela. Uśmiechnął się.
- Jeszcze nie. Amy uparła się, że chce byś dowiedziała się o tym pierwsza, ale Camille pokrzyżował nam plany – Axel spojrzał przy tym porozumiewawczo na młodszego brata.
- Nakryłem ich na mizianiu się – odparł dumny jedenastolatek.  Zachichotałam. – Nie było w tym nic ciekawego, a nawet miałem ochotę puścić pawia, ale ich miny były tego warte. Ams zaczęła się śmiać, a Axel wyglądał jak burak.
- Nie uwierzę dopóki nie zobaczę – powiedziałam ze śmiechem, ale jedna myśl nie dała mi spokoju.

Czy mój prześladowca wie?
Czy wie, że teraz tu jestem?
A jeśli jest niebezpieczny – czy zrobi coś innym?
Co z Rossem, Sethem i Loganem?
Czy grozi im niebezpieczeństwo?
A co z Amandą i Axelem?
Czy są bezpieczni?
Co z moją rodziną?

Nie powinnam wpadać w paranoję, przecież to był tylko jeden głupi sms.
Ale jeden sms potrafi wiele zmienić.

- Może pójdziemy wszyscy na lody, by to uczcić? – usłyszałam swój głos.
- Jak dla mnie bomba – poparł mnie Axel.
- W takim razie bierzemy Camille’a i Pierre’a, i wyruszamy – rzuciła lekko Amanda, poprawiając włosy.
- A co z Laure? – zapytałam.
Axel uśmiechnął się uspokajająco.

- Elena się nią zaopiekuje. 

~*~

6 stron worda, bez przypomnienia, co było w poprzednim rozdziale, to aż 2567 wyrazów, czyli naprawdę sporo. Wiem, beznadzieja, ale no cóż. Dram teraz nie zabraknie, więc uzbrajamy się w cierpliwość i czekamy. Cieszcie się, że nie kończę tego rozdziału nagłym zwrotem akcji, haha. Mam do powiedzenia tylko jedno pod tym rozdziałem. Pewien anonimek mocno wątpił w to, że mam napisany ten rozdział, a to drugi powód, dla którego wstawiam rozdział. Nie obraził mnie w tym komentarzu, napisał to kulturalnie, ale kompletnie bez sensu. To takie dziwne, że nie wstawiam rozdziału, choć mam go napisanego? A nie przyszło ci drogi anonimku do głowy, że to ja jestem autorką tego bloga, i nawet jeśli mam napisany rozdział, to ja decyduję, kiedy nastąpi jego publikacja? Wielka fanka mojego bloga? Gdybyś naprawdę mnie szanowała, to treść tego komentarza nie byłaby oskarżeniem, cytuję: "sądziłam, że chociaż ty nie napiszesz posta zatytułowanego WAKACJE". Na ten temat mam do powiedzenia tylko jedno: pomyliłaś się. Jestem tylko człowiekiem. Nie maszyną, nie robotem. Trwają wakacje, a odpoczynek należy mi się tak jak każdemu, i nie zostałam stworzona, po to by pisać to fanfiction, bo masz takie czy inne wymagania. Chciałabym kiedykolwiek zobaczyć jakiś więcej komentarz od ciebie oprócz żalu o to, że postanowiłam zrobić sobie wolne. Teraz podjęłam ostateczną decyzję. Mimo, że mam napisane rozdziały, to kolejny pojawi się dopiero we wrześniu. To ostateczna decyzja, i jeśli ktoś z moich wiernych czytelników czuje się urażony, a wiem kogo zaliczam do tej grupy to niech napisze do mnie, a prześlę mu pełną wersję następnego rozdziału pocztą, ale dopiero za jakiś czas od premiery tego. Możecie podać mi swój adres email w komentarzach, a jeśli uznam, że zasługujesz na to, by przedpremierowo otrzymać rozdział, powiadomię cię w komentarzu. Dziękuję za przeczytanie, mam nadzieję, że nikogo nie uraziłam, ale mam dość tego, że ci, którzy ani razu nie skomentowali rozdziału nagle na mnie naskakują. Nie mam oczywiście pretensji do każdego z osobna, między innymi na pewno nie do Roxx, choć ostatnio dopiero się ujawniła, ale do tych, którzy nawet nie mają odwagi się ujawnić, jak ten anonimek, bo do tej pory to pierwszy taki komentarz. Jeśli ktoś naprawdę, by mnie cenił to zostawił, by w komentarzu, choć takie coś ";)" czy "czekam na next", ale cóż. Nie wymagam tego. Komentuje ten, kto czuje potrzebę wypowiedzenia się, a ja szanuję te osoby. Dziękuję też za prawie 53000 wyświetleń, bo dziennie jest ich około 400. Dziękuję, to wszystko.

Kocham,
Tinsley xx

Ps. No to do zobaczenia we wrześniu :)

Edit. Pamiętajcie, że nadal będę umieszczać swoją twórczość tutaj: wladca-kartki.blogspot.com

30 komentarzy:

  1. Super rozdział :*
    Nie mogę się doczekać kolejnego.
    Wytrzymać do września. No okej.
    Mało Rossa, ale okey.
    Czekam na next ♡

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja nadal widzę Logana opartego nonszalancko o auto.
    OOOOOCHHH! Koham go! On jest taki... Auuć XD
    Myślałam, że masz urlop.. dobra, wiedziałam, że wrócisz :D 69? Haha xddd
    Cóż...
    Zaskocz nas i pojaw się w sierpniu ;*
    Dlaczemu tak maluśko Rossa?

    http://harrmionehariet.blogspot.com/ - zapraszam w wolnej chwili ccc;;;

    Weny i chęci powrotu :)
    Hariet

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na momenty Raury.Nadal jestem ciekawa reakcji Rossa na to hgzie mieszks

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiesz co, ludzie naprawdę przesadzają. Anonimy nie poświęcają tylu godzin nad pisaniem rozdziału, żeby był sensowny i dobry. Niektórzy nie szanują naszej pracy, myślą, że jesteśmy robotami, które wypluwają gotowe rozdziały, a tak nie jest. Też żyjemy, mamy sprawy, potrzebujemy odpoczynku, a jeżeli chodzi o wakacje, to każdym z nas się należą. Ja cię w pełni rozumiem, bo często siedzenie na Bloggerze 24/7 męczy. Przepraszam, że piszę ci tu w sprawie notki, ale nie umiałabym wrócić do czytania o Raurze. Zamiast tego pisania, powinnam docenić twoją pracę, ale naprawdę nie potrafię wrócić do Raury. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe :)
    A jeżeli chodzi o Roxx, to mały ninja, nie ufaj jej xD Ona pojawia się i znika i tak w kółko. Kocham tą dziewczynę, ale naprawdę pojawia się w tym momencie, kiedy kompletnie się jej nie spodziewasz :")
    Odpoczywaj Tin, należy ci się <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, że nie mam :) Ja za to nie mogę odejść od twojego bloga ^^ Uff, na szczęście jest taka moja Kathleen Rosie, która ładnie mnie pociesza :) Będę się mieć na baczności względem Roxx, ale nie nastawiam się jakoś wojowniczo, bo nie jest jedyna, która pojawia się i znika xD Będę odpoczywać, dziękuję, ale jeszcze na pewno sięgnę po laptopa, bo umieram, jeśli nie mogę pisać XD Życzę ci miłych wakacji kochanie :*

      Usuń
    2. Ja teraz spędzam wakacje przy komputerze, bo na początku nie zdążyłam nacieszyć się poczuciem, że są wakacje, 29 czerwca pojechałam z rodzicami do Władysławowa, a dwa tygodnie później pojechałam do Jastrzębia Zdroju do ciotek. Kocham je, są takie kochane <3
      Także ten... mam czas do nacieszenia się SLN i sukcesem, jaki osiągnęły nasze skarby <3

      Usuń
    3. Słuchajcie, jeśli każda z Was zerknęłaby do tych pierwszych rozdziałów na tym blogu, to zobaczyłybyście moje jakże zacne komentarze!
      Aż mi wstyd za nie, bo nie oszukujmy się. .. to były takie małe gówna... Jeszcze nawet nie zdawałam sobie sprawy, że pisze czasem gwarą śląską... xdd

      Usuń
  5. Rozdział supi ;*
    Powiedz, że ja byłam tym 69 XD Czułabym się taka zaszczycona ;)
    Czy mogę za to otrzymać rozdział wcześniej? (≧▽≦)
    samanthasam1967@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, jesteś xD
      Rozdziały będę rozsyłać raczej później, za jakieś dwa tygodnie ;) Ale jeśli znajdziesz się wśród szzęśliwców, powiadomię cię :) Ale chyba masz taki rabat za ten gimbusiarski numer 69 XD

      Usuń
  6. Świetny rozdział, ja rowniez czekam aż Ross pojawi się w opowiadaniu, lubię jego postać. Super, że Amanda znalazła sobie kogoś a Carly nie jest zła na Laure, że jej nic nie powiedziała. Akcja z tym smsem niczym z Pretty Little Liars, swoją drogą to super serial ale jestem pewna, że już o nim słyszałaś. W kazdym razie czekam na nowy rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, słyszałam owszem, znam nawet 4 główne bohaterki, ale ani książki, ani serialu nie widziałam i nie znam fabuły. To nie jest moja inspiracja, ale można strzelać dalej i zastanawiać się skąd wziął się mój pomysł ^^

      Usuń
  7. HEY!! :D Jak tam dziewczyno ;)
    Cudny rozdział jak zawsze :)
    Jestem ciekawa jak potoczy się relacja Rossa i Laury i wogule wszystkiego :)
    ostatnio pisałam z tb na gimailu... :) i po raz kolejny to powiem świetny blog :) jestem ciekawa kto się na tej liście jak to nazwałaś szczęśliwców znajdzie ;) hehe pozdrawiam monia <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pożyjemy, zobaczymy hihi
      Teraz cię pamiętam :D Hah, jakbyś nie powiedziała to bym nie skojarzyła :D

      Usuń
    2. hehehehe :D tak myślałam że możesz nie skojarzyć dlatego napisałam wskazówkę małą ,że tak powiem hehe ;)

      Usuń
  8. Rozdział jest super, muszę powiedzieć że mam pewne podejrzenia kto mógłby być tym prześladowcą. Ale znając moje szczęście pewnie się mylę. Szkoda że Ross nie pojawił się w rozdziale. Szczerze, nie mogę się doczekać korepetycji albo lekcji historii. Czekam z niecierpliwieniem na następny rozdział (we wrześniu)

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział czekam na next
    PS . Proszę daj Raure proszę. chce wiedzieć jaka będzie jego reakcjia . A dasz chodziaż jeden post w sierpniu ??

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział :)
    Podejrzeń co do nadawcy tego SMSa, który otrzymała Lau nie mam...
    Mogę czekać nawet dłużej niż do września ;)
    Odpoczywaj i ciesz się wakacjami.
    Pozdrawiam i czekam aż coś napiszesz <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Super, że rozdział jest.
    Nie było ani trochę Rossa, ale pewnie będzie go jeszcze tyle, że zdąży się znudzić ;)
    Odpoczywaj sobie póki możesz:)
    Pozdrowionka i do napisania - mam nadzieję we wrześniu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez to wszystko, że mam popsuty tablet, wydzwoniłam wszystko z konta telefonu i jedyne moje połączenie to WiFi zapomniałam pytać: Czy jestem na liście "wierny h czytelników"? ;)
      Buziaczki i zapraszam do mnie :*

      Usuń
  12. Wspaniały < 3
    Czekam na nexta!
    Pozdrawiam :*
    Twoja Czekoladka ♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Wspaniały rozdział <3
    Poczekam sobie cierpliwie do września :D
    Ciekawy ten sms :3
    Pozdrawiam i życze udanego wypoczynku! ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. No elo.
    Nie musiałaś przypominać mi o swoim blogu, przed spaniem i tak bym sprawdziła, czy jest xD
    A rozdział jest baardzo super, chociaż muszę powiedzeć, że tak trochę mało Ross'a. Czekaj... Mało? A, zapomniałam, WCALE
    Ale, jak to świetnie ujęłaś, jesteś autorką tego tu o to bloga i to ty decydujesz o tym, co jest w rozdziale i kiedy takowy się pojawia.
    No ale we WRZEŚNIU???
    CO WY TAK WSZYSCY NA TEN WRZESIEŃ LECICIE CO?
    No dobra, dobra, zamknę się.
    NARAURUJ NO TROCHĘ, tęsknię trochę za dawaniem ci nobli.
    Aha, zapomniałam dać ci trumnę, ups.
    A mejla nie dam bo (a) znasz go i (b) pewnie nie jestem godna otrzymania rozdziału mejlem :(
    Hashtag sarkazm ✌️
    #RossowiStajePoBigosie
    Wymiataaamy tym, siostro xD
    Pozdrawiam
    A, i czekam na next *płacząca ze śmiechu emoji*
    ~Biedronka (z nielegalnej hodowli) Ryland'a

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S - TO MICHAEL DO NIEJ NAPISAŁ
      TO CLIFFORD
      HAHAHAHAHAAHHAHAHA
      no dobra, co ja ćpałam...
      To chyba te lody marchewkowe...
      Nie pytaj, moja matka poszalała w kuchni :\

      Usuń
    2. DUBBLE P.S - Inspirowane Cieniem?
      I SPIERDALAJ OD MOJEGO FACETA, CZEGO CHCESZ OD MIKEY'A???

      Usuń
  15. Rozdział świetny!!!! Logan taki czuły się do Lau zrobił <3 Al ja czekam na blondaska ;D
    szkoda, że rozdział dopiero we wrześniu ;( Ale poczekam. Teraz i tak mam zaległości z czytaniem i pisaniem.
    A więc czekam na Next!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  16. Zacznę od już jakże oklepanego zwrotu "Świetny rozdział". Cóż innego mogę powiedzieć, jest dobry i tyle. Trochę brakuje mi Raury, no ale jej to mi zawsze brakuje. Wkurwia mnie to, że zamieszkała z tym jakby to Rossy powiedziała "pedofilem", (każdego chłopaka tak nazywa :D ) i czuję, że Ross'owi się ta sytuacja nie spodoba. Fajnie, że Amandzie wyszło z Axel'em, cieszy mnie to. Co jeszcze chciałam powiedzieć? A! Już wiem. Boję się ciebie. To chciałam powiedzieć xD
    Prześladowca, jakieś dziwne smsy, to zaczyna mi przypominać jakiś thiller. Jeszcze kogoś zabijesz i tyle. Niepokoi mnie informacja, że masz dla nas jakąś dramę. Nie cierpię dram (a sama ciągle jakieś robię na swoim blogu :P ), no ale nie zawsze może być kolorowo.
    A teraz moja ulubiona część. Czyli opieprz. JAKI WRZESIEŃ? Chcesz mnie zabić? Tak, chyba chcesz by Delly totalnie ześwirowała. Wszyscy odchodzą, albo robią przerwy, ja już nie mam praktycznie czego czytać. Teraz jeszcze ty. A do tego Anonima, jak taka odważna jesteś to nie pisz z anonimowego konta, zawsze czepiają się anonimy, no może nie zawsze ale często. Tinsley jest autorką i ona decyduje. Ja też mogłabym może i dodawać co tydzień post, ale mam cholera ostatnie wakacje w moim życiu i też chcę odpocząć, nie jesteśmy maszynami i nie wypluwamy tych rozdziałów. No , ale serio wrzesień? To strasznie daleko, umrę :'( już płaczę.
    Dobra, kończę ten bezsensowny komentarz, a i chcę otrzymać ten rozdział wcześniej mój mail: marta20020@onet.pl
    Pa pa ♥
    Delly Anastasia Lynch

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Usunął mi się komentarz :c Powinno cię pocieszyć to, że niedawno usłyszałam, że ty i ja jesteśmy świetnymi blogerkami - od mojej przyjaciółki, która rzadko kiedy kogoś chwali XD Nie martw się, kiedy będę rozsyłać rozdziały to uwzględnię cię w mojej liście :D A przy okazji mogę cię pedofilować na poczcie i na gg jednocześnie XDD Z tym thrillerem możesz mieć troszkę racji, a siedemnasty rozdział to będzie punkt kulminacyjni twoich rozterek. xD Anonim bezpośrednio mnie nie obraził, nawet nie napisał o mnie złego słowa, ale zdenerwowało mnie to, że od razu z góry założyła, że będę do cholernego końca świata siedzieć przy komputerze i pisać, bo ona się rozczarowała, że w wakacje robię sobie wolne od pisania. Wena jakoś od dawna mnie zawodzi, ale na szczęście mam napisane do osiemnastego rozdziału całość i cały chaotyczny dziewiętnasty. Jeszcze tylko dwudziesty i epilog. Mam już wszystko ułożone w głowie i możecie uznać, że ostro rąbnęłam się w głowę, bo będzie serio strasznie. Kontynuację Teacher - Superhero - mam już w głowie. Od początku wiem kto jest tajemniczym "M" i jak to dalej z nim będzie, a będzie się działo :D Huhu, dziękuję za komentarz, bo lubię kiedy Marta się na mnie wyżywa :D

      Do napisania ♥

      Usuń
  17. Jeszcze nie znikam, jeszcze nie teraz...
    Zacznę może od czegoś przyjemnego i poruszę temat rozdziału, który jak zwykle bardzo mi się podoba. Intrygujesz mnie swoją pomysłowością. Z każdym nowym rozdziałem dodajesz do opowiadania coś, co je urozmaica i wyróżnia - bardzo to w Tobie cenie. W poprzednim rozdziale już można było wyczuć nutkę tajemniczości, a w dzisiejszym jeszcze bardziej to urozmaicasz i dodajesz motyw kogoś, kto będzie miał w tym wszystkim udział. Mnie osobiście nasunęła się myśl, że to Ross ma w tym wszystkim większe znaczenie, ale dlaczego? Motyw, jaki ma prześladowca, jest dla mnie jeszcze większą tajemnicą, niż to, kto nim jest... Mam nadzieję, że zaskoczysz swoją pomysłowością i nie zawiedziesz mnie!
    Oczywiście nie było Raury i powinnam mieć do ciebie jakiekolwiek pretensje... Uważam jednak, że pod poprzednim rozdziałem dużo się naczytałaś takich bzdetów i nie chcę sprawiać Ci żadnej przykrości...
    Ja osobiście też piszę rozdziały na zapas, aby zawsze mieć coś pod ręką i w czasie czarnej godziny dać coś czytelnikom. To jest jak najbardziej trafna decyzja, a czytelnicy powinni nam za nią dziękować... Zawsze znajdzie się ktoś, kto nie będzie akceptować naszych decyzji, tak już niestety jest. I myślę, że anonim, który napisał coś takiego, po przeczytaniu Twojej opinii, następnym razem pomyśli bardziej o Tobie...
    Pozdrawiam, kochana! :)
    P.S To bardzo miłe, że wypowiedziałaś się o mnie pod notką. To takie ciepłe uczucie w środku. ♡

    OdpowiedzUsuń

KOMENTARZE MNIE MOTYWUJĄ DO DALSZEGO PISANIA, WIĘC JEŚLI PRZECZYTAŁEŚ TO SKOMENTUJ!!! TO DLA CIEBIE CHWILA, DLA MNIE SZEROKI UŚMIECH.